Edmund Hapka pożegnał się z Rejonem Dystrybucji Enei w Chojnicach. - To była trudna decyzja, żeby odejść - mówił. - Ale w końcu trzeba było ją podjąć. Stałem już na krawędzi, ale wciąż jestem z wami. Pan Bóg dał mi drugie życie..Próbowałem przez cały czas dzielić się moją wiedzą i doświadczeniem z innymi, a jeśli komuś zrobiłem krzywdę, to przepraszam...
Był toast, ale Edmund Hapka lojalnie uprzedził, że on pić nie będzie, bo całe życie udało mu się spędzić bez jakichkolwiek trunków i tak ma pozostać. Nie zabrakło „Sto lat”, kwiatów, uścisków, gratulacji i prezentów. Wśród gości byli nie tylko koledzy z pracy i przełożeni odchodzącego na emeryturę chojniczanina, ale także samorządowcy - z Chojnic i z ościennych powiatów. Bo Edmund Hapka wiele „oświetleniowych” inwestycji wykonywał za miedzą, zwłaszcza związanych z budowlami sakralnymi, za swoją pracę nie biorąc wynagrodzenia.
- Poznałem Edmunda jako przewodniczącego rady rodziców w mojej szkole (ZSP nr 1 - przyp. red.) - wspominał burmistrz Arseniusz Finster. - Dzięki niemu szkołę postawiliśmy na nogi! A przecież Edmund był też aktywny społecznie na innych polach, przewodniczył radzie powiatu, był szefem osiedla, ciągle był w ruchu, zaangażowany, po prostu wzór...
Pożegnanie z pracą miało walor sentymentalny, bo Edmund Hapka przygotował okolicznościową wystawę swoich pamiątek - zdjęć, dokumentów, przedmiotów, a nawet mundurów...
"Pomazańcy" będą się za Beatą Szydło ciągnąć jeszcze długo.