Na nieszczęście kierowców przez cały rok będzie on jeździł głównymi ulicami miasta.
Samochody, które ważą nawet 40 ton, będą jeździć od strony osiedla Kolejowego ulicą 14 Lutego do ronda i ulicą Sukienników i Gdańską aż za miasto, do skrzyżowania "berlinki" z drogą na Pawłowo. - Musimy wszyscy uzbroić się w cierpliwość. Na nasze drogi wyjedzie kilkadziesiąt ciężkich pojazdów, ale innej możliwości nie ma. Pomyślmy, że już niebawem cały ruch tranzytowy zostanie puszczony obwodnicą. Kierowcy z tych firm są też przez nas pouczeni, jak mają zabezpieczyć samochody, aby nie narobić żadnych kłopotów - mówi Tomasz Kąkolewski z chojnickiej policji.
Pierwotnie ciężkie auta miały jeździć ulicą Brzozową, ale ze względu, iż ta jest dopiero co wyremontowana to szkoda jej niszczyć. Tędy będą za to wracać puste samochody.
- Gdyby czas budowy obwodnicy był dłuższy, moglibyśmy użyć mniejszego sprzętu - tłumaczy Roman Szczap, kierownik budowy z firmy Watoz, która wynajmuje sprzęt wykonawcy. Tomasz Rogall, przedstawiciel Budimexu, tłumaczy, że właśnie ten rok będzie najbardziej uciążliwy dla mieszkańców. - Obecnie budujemy kilka obiektów mostowych, prace trwają jednocześnie na sześciu kilometrach obwodnicy i ciężki sprzęt musi dowieźć i wywieźć różne materiały.
Wniosek dla mieszkańców i kierowców jest prosty. Lepiej wybrać drogi północnej części Chojnic, a więc od ronda w stronę osiedla 700-lecia, Hallera czy Kaszubskiego i omijać ulice Brzozową, Gdańską czy Sukienników. Wykonawcy zapewniają też, że jeśli w sezonie zajdzie taka potrzeba, prace i transport będą kontynuowane również w nocy.