Zajrzyjmy więc do Czarnego Błota pod Toruniem. Tutaj jest choćby dynia bananowa. - Nazwa chwytliwa, nawiązuje do kształtu. W porównaniu z tymi pikantnymi, dynia bananowa jest dość słodkawa - mówi pan Jan. I dodaje: - Uprawiam też m.in. muscat czy czerwone hokkaido. Tę ostatnią poznałem kilkanaście lat temu, kiedy pracowałem w niemieckich gospodarstwach ekologicznych. Zajmuję się wszystkim od początku do końca - sadzę, pielęgnuję, przetwarzam. Z dyniami niestety jest tak, że trzeba je opanować od a do zet. I wtedy można coś o nich opowiedzieć.
Czemu właśnie dynia?
Na zupie dyniowej kuchnia pana Jana się nie kończy. - Oprócz dżemów, robię przetwory typu dynia na słodko, w occie - wylicza. - Od prawie ćwierć wieku jestem wegetarianinem, lubię orientalne smaki. Wyjątkowo cenię sobie kuchnię indyjską, więc dość często robię chutney (gęsty sos) - dynię z pomidorami przyprawioną na ostro. Chcę, żeby wszyscy pamiętali - dynia to nie tylko mdłe zupki dla niemowlaków.
Nowoczesną Wieś znajdziesz także na Facebooku - dołącz do nas!
Monotonia na talerzu? Ależ skąd
Jak zdradza ekologiczny rolnik spod Torunia, z roku na rok rośnie zainteresowanie dynią.
- Ona wchodzi na salony. Staje się popularna w kulinarnych programach telewizyjnych - mówi pan Jan. - Myślę, że z czasem stanie się tak powszechna, jak inne warzywa. Zachęcam wszystkich do jedzenia dyń. Można je przechowywać nawet w blokowej piwnicy. Największą motywacją dla mnie jest to, że w każdej chwili można zrobić z niej zupę, placki, zapiekankę. Dynie mi się nie znudziły, przecież można je przyprawiać na różne sposoby. Nie ma mowy o monotonii.
Smakosze, pamiętajcie - bardziej pomarańczowy miąższ, tym więcej zawiera witamin B1, PP i karotenu. Dynia jest niskokaloryczna, więc bezkarnie mogą po nią sięgać osoby walczące z wagą
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców