W grupie A pachniało sensacją
Świadkami największych niespodzianek byliśmy w grupie A, gdzie dwa spotkania zakończył się remisami.
Sensacją najbardziej pachniało w w Sofii, gdzie Bułgaria podejmowała Luksemburg. Po kwadransie gry gospodarze prowadzili po golu Dimitara Rangelova, ale między 60. a 62. minutą dwa szybkie ciosy zadał Aurelien Joachim i to goście zaczęli myśleć o zwycięstwie. Honor Bułgarów ratowali Marcelinho, który wyrównał trzy minuty po drugim trafieniu rywali, oraz Ivelin Popov, który zdobył bramkę na 3:2. Kiedy wydawało się, że w meczu wszystko wróciło na właściwe tory, tuż przed końcem do siatki trafił Florian Bohnert i znów na tablicy wyników był remis. Bułgarzy walczyli do końca i w doliczonym czasie zwycięstwo dał im były piłkarz Lecha Poznań, Aleksandar Tonev. Dobry występ najmniejszego z krajów Beneluxu na start eliminacji jest sporym zaskoczeniem. Reprezentacji Bułgarii ciągle daleko do tej z czasów Christo Stoiczkowa, jednak obowiązkowe punkty może zapisać na swoim koncie. W starcie z tuzami grupy A będzie im jednak z pewnością ciężko.
Niespodzianką jest już natomiast z pewnością remis Francji w Mińsku. Białorusini postawili "Trójkolorowym" trudne warunki i nie pozwolili strzelić sobie gola. Sami również nie dali rady zadać ciosu, cały mecz skupiając się na defensywie. Francuzi zdominowali spotkanie pod względem posiadania piłki i oddanych strzałów, jednak Andrey Gorbunov kilka razy uratował zespół przed stratą punktów i to jemu w dużym stopniu Białorusini zawdzięczają punkt na starcie eliminacji.
W najciekawszym spotkaniu grupy również padł wynik remisowy. Szwedzi co prawda prowadzili, po trafieniu do szatni Marcusa Berga, jednak w drugiej połowie punkt Holendrom uratował Wesley Sneijder. Remis z Holandią na inaugurację to sukces skandynawskiego zespołu, który wraz z zakończeniem reprezentacyjnej kariery przez Zlatana Ibrahimovicia stracił dużo, ze swojego ofensywnego potencjału. Z kolei "Oranje", którzy nie zakwalifikowali się do ostatnich Mistrzostw Europy w tych eliminacjach liczą na powrót do czołówki europejskiego futbolu. Pierwszy mecz nie do końca im jednak wyszedł.
Mistrzowie Europy polegli w grupie B
W pierwszej serii spotkań w grupie B zmierzyli się dwaj ostatni rywale Polaków z Euro 2016. Niespodziewanie Szwajcarzy na własnym boisku pewnie pokonali Portugalczyków 2:0, po golach Breela Embolo i Admira Mehmediego. Oba trafienia Helweci zaliczyli już w pierwszej połowie, w odstępie zaledwie kilku minut. Mistrzowie Europy, osłabieni ciągle brakiem Cristiano Ronaldo, starali się odrabiać straty, ale efektem ich ataków były głównie rzuty rożne i niecelne strzały.
W drugim meczu tej grupy Wyspy Owcze zremisowały bezbramkowo z Węgrami, w barwach których w ostatnich 20 minutach meczu zagrał napastnik Legii, Nemanja Nikolić, a całe zawody rozegrali Richard Guzmics z Wisły Kraków i Tamas Kadar z Lecha Poznań. Z kolei Łotwa długo męczyła się na wyjeździe z najsłabszą w grupie Andorą, ale ostatecznie dzięki bramce Valerijsa Sabali zwyciężyła 1:0
Wysokie zwycięstwa w grupie H
W grupie H faworyci pewnie wygrywali zgodnie z planem, pokonując słabszych rywali kilkoma bramkami. O meczach bez historii nie ma sensu się rozpisywać, więc z kronikarskiego obowiązku odnotujemy, że Bośnia i Hercegowina pokonała Estonię 5:0, Belgowie rozbili Cypr 3:0, a Grecja pokonała Gibraltar 4:1.
Grali piłkarze z Ekstraklasy
Węgry: Tamas Kadar (Lech Poznań) - cały mecz, żółta kartka, Richard Guzmics (Wisła Kraków) - cały mecz, Nemanja Nikolić (Legia Warszawa) - od 70. minuty
Białoruś: Siergiej Kriwiec (Wisła Płock) - od 69. minuty
Estonia: Ken Kallaste (Korona Kielce) - cały mecz, Konstantin Vassiljev (Jagiellonia Białystok) - cały mecz
Bułgaria: Michaił Aleksandrow (Legia Warszawa) - do 56. minuty
Łotwa: Vladislavs Gabovs (Korona Kielce) - całe spotkanie