Przypomnijmy - poniedziałkowa porażka 1:2 z Węgrami w Warszawie mocno zredukowała nasze szanse na rozstawienie w barażach. By tak się stało, we wtorkowych meczach innych grup muszą zapaść następujące rozstrzygnięcia.
- Walia musi przegrać u siebie z Belgią a Czechy nie mogą pokonać u siebie Estonii więcej niż pięcioma golami.
- Turcja nie może wygrać na wyjeździe z Czarnogórą, a Holandia w razie porażki z Norwegią przegra co najmniej dwoma golami.
- Finlandia nie może wygrać z Francją więcej niż sześcioma golami.
Jednym z najtrudniejszych do spełnienia warunków jest właśnie porażka Walii. Można by na nią liczyć, gdyby Belgia wciąż nie była pewna awansu. Trzeci zespół poprzedniego mundialu już go sobie jednak zapewnił i hiszpański selekcjoner Czerwonych Diabłów Roberto Martinez postanowił dać odpocząć kilku swoim gwiazdom.
Wolne dostali m.in. Eden Hazard, Thibaut Courtois, Thomas Vermaelen i Toby Alderweireld, którzy nawet nie polecieli do Cardiff. Polecieli Youri Tielemans i Kevin de Bruyne, ale nie znajdą się w wyjściowym składzie. Z powodu kontuzji nie zagra również najlepszy strzelec Belgów, Romelu Lukaku. W sumie nie zobaczymy aż dziesięciu zawodników, których zwykle oglądamy w ich podstawowej jedenastce.
Po meczu z Węgrami Polacy spadli na szóste miejsce w klasyfikacji zespołów z drugich miejsc spadli (wyprzedziła ich Szkocja). W tym wyliczeniu naszej drużynie odpadły punkty zdobyte w meczach z najsłabszym w naszej grupie San Marino. W sumie zespół Paulo Sousy ma ich więc 14 - tyle samo co plasująca się za jej plecami Walia, o dwa więcej niż Turcja i Macedonia Północna oraz o trzy więcej niż Finlandia.
