Gdy w styczniu Paulo Sousa przejmował kadrę po zwolnionym nieoczekiwanie Jerzym Brzęczku, wydawało się, że gdzie jak gdzie, ale w drugiej linii będzie miał kłopot bogactwa. Sugerowały to jesienne mecze reprezentacji, w których do zespołu udanie wprowadził się Jakub Moder, a Karol Linetty i Mateusz Klich zaczęli pokazywać w narodowych barwach poziom, do jakiego przyzwyczaili wszystkich w swoich klubach. Ofensywne walory (obok dobrze znanych defensywnych) pokazał Jacek Góralski...
Dodając do tej układanki Krystiana Bielika (który po powrocie na boisko po ciężkiej kontuzji świetnie spisywał się w klubie) można było dojść nawet do absurdalnie na pozór brzmiącego wniosku, że nawet Piotr Zieliński i Grzegorz Krychowiak (zwłaszcza on) nie mogą być w stu procentach pewni miejsca w wyjściowej jedenastce.
To już jednak, niestety, czas przeszły, bo poważne kontuzje Bielika i Góralskiego (obaj zerwali więzadła i będą pauzować przynajmniej do końca sezonu, co oznacza, że ominą ich również mistrzostwa Europy) sprawiły, że zmalała liczba kandydatów do gry w środku pola. Na tym nie koniec problemów, bo Linetty’emu nie służy na razie przeprowadzka z Sampdorii do Torino. W nowym otoczeniu miał być jednym z liderów, ale na razie nie potrafi się w nim odnaleźć. Co gorsza, po zmianie trenera (zwolnionego Marco Giampaolo zastąpił Davide Nicola) stracił również miejsce w podstawowym składzie.
Nie wiadomo również, jak potoczą się dalsze losy Modera, który zimą wrócił z Lecha Poznań (wypożyczenie) do angielskiego Brighton. Na razie zaliczył w nim tylko dwa występy (w sobotę zadebiutował w Premier League - wszedł w końcówce przegranego spotkania z WBA), a o kolejne może być mu trudno. Klub Modera i Michała Karbownika broni się przed spadkiem z Premier League i trener Graham Potter raczej nie będzie bawił się w eksperymenty ze składem.
Tragedii na razie nie ma, a miejsce obok Krychowiaka i za plecami Zielińskiego może w ostateczności zająć grający już w takiej konfiguracji w kadrze Klich. Przydałaby się jednak jakaś alternatywa i nad nią zapewne rozmyśla podróżujący w tym tygodniu po Polsce Sousa (we wtorek obejrzał w Poznaniu mecz Lecha z Rakowem Częstochowa w Pucharze Polski, w środę wybrał się do Warszawy na mecz Legii z Piastem Gliwice).
Kogo obserwował? W pierwszym meczu prawdopodobnie zainteresować mogli go Tymoteusz Puchacz, Alan Czerwiński, Bartosz Salamon (nominalny obrońca, ale grywał już jako defensywny pomocnik) i Jakub Kamiński z Lecha, a także Kamil Piątkowski z Rakowa. W stolicy Portugalczyk będzie zapewne chciał przyjrzeć się bliżej Bartoszowi Kapustce, Arturowi Jędrzejczykowi i Bartoszowi Sliszowi.
Ewentualnie Pawłowi Wszołkowi, bo w związku z problemami Kamila Grosickiego selekcjoner może być zmuszony do szukania alternatyw również na skrzydłach. Najlepszy w ostatnich latach „asystent” w kadrze dostał zimą zielone światło od klubu na poszukiwanie nowego pracodawcy i był nawet przymierzany do kilku innych (również z Polski). Mimo to zdecydował się zostać w West Bromwich Albion i walczyć o miejsce w składzie. Problem w tym, że obiektywnie patrząc szanse ma niewielkie, a to stawia jego przydatność dla reprezentacji pod znakiem zapytania.
Znamy oczywiście przypadki, gdy siedzący na ławce w klubie piłkarz nadal dobrze spisywał się w kadrze, że wymienimy tylko Euro 2016 i Jakuba Błaszczykowskiego. Dobrze jest jednak mieć jakiś plan B. Być może również w ataku, bo o ile Arkadiusz Milik odżywa piłkarsko po przejściu z Napoli do Olympique Marsylia, o tyle Krzysztof Piątek nadal ma problemy w Hercie Berlin.
A wracając do początku, to mocny sygnał daje Sousie Rafał Augustyniak. Defensywny pomocnik od dawna jest jedną z kluczowych postaci Urała Jekaterynburg, a do kadry przymierzany był już jesienią.
- Do tej pory nie było żadnego kontaktu z nowym sztabem. Ja jednak cały czas po cichu liczę na powołanie. Jestem gotowy - przyznał ostatnio piłkarz w rozmowie z „WP Sportowe Fakty”.
