Już w 40. sekundzie goście powinni objąć prowadzenie. Marcin sprytnie minął bramkarza Abramowicza. I pewnie oczyma wyobraźni widział już piłkę w siatce, bo uderzył ją zdecydowanie za lekko. Obrońca Kluczborka Ganowicz zdążył jeszcze wybić futbolówkę dosłownie z linii bramkowej.
Mecz mógł się podobać
Ta sytuacja wyraźnie uśpiła podopiecznych Dariusza Durdy, gdyż w 3. min. zostawili prawemu obrońcy Orłowiczowi za dużo wolnego miejsca. Ten podciągnął z futbolówką kilkadziesiąt metrów, dośrodkował płasko, a zza pleców środkowych obrońców Elany wyskoczył Tuszyński i dał gospodarzom prowadzenie.
Pierwsza połowa meczu w Kluczborku mogła się podobać. Gra była otwarta, drużyny odpowiadały akcja za akcję. Goście po stracie gola zareagowali natychmiast. Tomasz Grudzień przedarł się prawą stroną, dośrodkował, a strzał Radosława Mikołajczaka zawodnicy Kluczborka zdołali wyblokować. Torunianie nie ustawali w wysiłkach, aby wyrównać. Uzyskali w polu lekką przewagę, ale ich akcjom brakowało wykończenia. Miejscowi z kolei ustawili się na swojej połowie i wyprowadzali szybkie kontry. Dwukrotnie Przemysław Kryszak zachował się przytomnie po strzałach Niziołka i Ulatowskiego.
Strzał życia Nitkiewicza
W 31. min. gospodarze podwyższyli prowadzenie. Około 20 m od bramki Elany do piłki dopadł Nitkiewicz i bez wahania zdecydował się na strzał. - To była chyba strzał życia tego zawodnika, bo Przemek nie miał najmniejszych szans wybronić piłki - skomentował tę sytuację szkoleniowiec żółto -niebieskich.
Po zmianie stron piłkarze Elany Toruń prześcigali się w nie wykorzystanych sytuacjach. Najpierw Mikołajczak przegrał pojedynek "sam na sam" z bramkarzem. Potem dwukrotnie szczęście opuściło Adama Młodzieniaka, który najpierw głową trafił w słupek, a następnie przestrzelił z około 5 metrów od bramki. Goście tylko grali z kontry, ale Kryszak bronił pewnie. Już w doliczonym czasie po faulu na Mikołajczaku rzut karny pewnie wykorzystał Paweł Mądrzejewski.
- Gdyby mecz potrwał jeszcze przynajmniej z pięć minut, może byśmy doprowadzili do wyrównania. Bo naprawdę w Kluczborku można było pokusić się o punkt - stwierdził tuż po meczu trochę rozżalony opiekun Elany. - Nie mogę mieć pretensji do zespołu. Podjął walkę, choć przy pobłażliwości sędziego mecz ze strony gospodarzy był bardzo ostry. Mam nadzieję, że do wtorkowego meczu pucharowego (z Flotą o godz.16) Tomek Grudzień i Rafał Więckowski wydobrzeją. Porażka smuci, ale gramy dalej. To dopiero początek rozgrywek - podsumował szkoleniowiec.
Czytaj e-wydanie »