Jego gol na Wembley w 1973 roku dał Biało-Czerwonym awans na mistrzostwa świata w RFN, na których kadra Kazimierza Górskiego zdobyła srebrne medale. To jednak miłe wspomnienia, a 75-letni były piłkarz, a obecnie Przewodniczący Rady Trenerów Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej, nie ocenia dobrze ostatnich poczynań kadry.
- No co powiem: jest cienko - zaczął. - Jechaliśmy na Węgry i miało być gładkie zwycięstwo, a trzeba się było cieszyć z remisu. Z Andorą wynik jest fajny, ale gra słaba. Trudno coś powiedzieć, ciężko odgadnąć co trener wymyśli przed meczem w Anglii, bo układa się to wszystko nie po naszej myśli, psychicznie jesteśmy w dołku.
Na tablicy grali pięknie
Jan Domarski nie przykłada na razie wielkiej wagi do ustawienia. Czy zagramy trójką w ataku? - My na Anglię nie mamy ani jednego napastnika - mówi.
Czy trójką w obronie z wahadłami? A może czwórką w linii?
Nie wiadomo co wymyśli trener. Można dożo pisać, rysować czy analizować, ale boisko to wszystko zweryfikuje. Jestem bardzo rozczarowany bo trener ładnie opowiada, ale każdy tak może. Podsumował go w wywiadzie Wojtek Szczęsny mówiąc, że „na tablicy graliśmy pięknie, ale w rzeczywistości cieniutko
- uśmiecha się Domarski.
Rzeszowianin, który największe piłkarskie sukcesy odnosił jako gracz Stali Mielec, nie jest zachwycony pracą Paulo Sousy.
- Co to za selekcjoner, jeżeli nie ogląda zawodników na żywo. Jest na stanowisku od stycznia, a ilu widział? Lewandowskiego w Bayernie i 2-3 mecze w Polsce. Dlaczego nie jeździł na mecze? Nie zna mentalności, nie zna ludzi. To błąd. Niech zamieszka w Polsce, obserwuje, szuka - tłumaczy 17-krotny reprezentant Polski. Uczestnik MŚ 1974 karierę reprezentacyjną zakończył po słynnym meczu z RFN „na wodzie”, który przegraliśmy 0:1 i wystąpiliśmy tylko w meczu o 3. miejsce.
Mimo słabszego początku kadry Paulo Sousy, Jan Domarski wierzy w awans naszej reprezentacji do MŚ w Katarze, ale…
To jeszcze nie jest dobry czas na podsumowania
- Po losowaniu władze związku i trener mówili, że wychodzimy z tej grupy z pierwszego miejsca. Teraz optymizm opadł i mówi się już, że będziemy walczyć o drugie. No trzeba walczyć! Mieliśmy grać pięknie i widowiskowo, ale czas pokaże jak będzie. Po 2-3 meczach to jeszcze nie jest dobry czas na podsumowania - mówi.
Domarski uważa, że niepotrzebna jest burza medialna związana z grą Roberta Lewandowskiego przeciwko Andorze.
- To nie jest kwestia do dyskusji, sam piłkarz chciał podobno grać, a jakby nie było to po fakcie można mówić, że jest źle - opowiada, ale nie oszczędza kapitana naszej kadry.
WAGs Anglików, czyli jak wyglądają partnerki wicemistrzów Eu...
- Najlepszy piłkarz na świecie powinien pojechać na Wembley i pokazać, co potrafi. Skoro mówi się, że ma grać w Bundeslidze już w sobotę, to mógłby nawet wyjść na stracha, a nie oznajmiać wszystkim jak jest źle, psuć morale zespołu! - podkreślał, gdy rozmawialiśmy około południa, kiedy niewiele wskazywało, że to poważny uraz.
Nasz rozmówca deklaruje jednak wiarę w Biało-Czerwonych:
Jako kibic jestem z tym, żeby w Anglii osiągnęli wygraną. Piłka jest nieprzewidywalna i dopóki się toczy to każdy wynik jest możliwy. Po to w kadrze jest tylu piłkarzy, że w przypadku kontuzji czy choroby i otwiera się szansa dla innych, by pokazać co potrafią. Nie ma co szukać wymówek, płakać przed meczem o osłabieniach. Trzeba grać i walczyć!
- Jak my jechaliśmy do Anglii to wszyscy mówili, że dostaniemy 5-6 do zera. Potem byli w szoku! - przypomina.
Domarski przyznaje, że był na nowym stadionie Wembley.
- Choć zaprosiła mnie osoba prywatna, a nie PZPN. Nowy stadion jest ładniejszy, ale stary był przyjemniejszy. Dla mnie to szczególnie miłe wspomnienia i tylko szkoda, że pamiętacie o mnie tylko tylko wtedy, jak jest mecz z Anglią - kończy z uśmiechem były piłkarz, który w kadrze strzelił dwa gole, ostatniego właśnie na Wembley.
Mecz Anglia - Polska. Przewidywany skład reprezentacji Polsk...
ZOBACZ TAKŻE - Stephane Antiga, trener siatkarek Developresu SkyRes Rzeszów: Każdy z nas ciężko pracuje, marzy, żeby zakończyć sezon ze złotym medalem [WIDEO]
