- Sporo grania było w ostatnich tygodniach. Ty jednak rzadko zdobywałaś wiele punktów w sparingach, a w zestawieniach prasowych twoje nazwisko było najczęściej umieszczane wśród środkowych.
- To prawda, w zespole trenera Maciejewskiego gram znacznie bliżej kosza, na pozycji silnej skrzydłowej. Byłam próbowana w kilku miejscach boisku i zapewne to była przyczyna, że tych punktów nie było wiele. Sama testowałam swoje możliwości, co mogę zrobić na tych pozycjach. Trener ma w tym jakiś cel i mam nadzieję, że w ten sposób pomogę drużynie. To w sumie nie była aż taka nowość, bo ostatni sezon w Enerdze także grałam bliżej kosza. Myślę, że idzie mi coraz lepiej i czuję się całkiem nieźle w tej roli.
- Czy jednak masz możliwość wyskoczenia na chwilę na dystans? Rzuty z daleka to przecież twój wielki atut.
- Tak, to element taktyki. Grając bliżej kosza mam wolniejszych obrońców przeciwko sobie i łatwiej mogę im uciec na czystą pozycję na dystansie. Myślę, że będą takie okazje w czasie turnieju.
- Ostatniego oficjalnego meczu w reprezentacji nie wspominasz zbyt dobrze...
- To było cztery lata temu przed mistrzostwami Europy we Włoszech. Przed samym finałem grałyśmy baraż i jednego małego punktu zabrakło nam do kwalifikacji. Teraz miejsce w kadrze jest dla mnie niesamowicie ważne. Po kontuzji, a potem ciąży wznawiam karierę z nowymi siłami. Moja córeczka sprawiła, że jestem spełniona jako kobieta, miejsce w reprezentacji spełnia moje sportowe ambicje. Myślę, że dzięki tej przerwie podchodzę do wszystkiego na większym luzie.
- W drużynie mamy trenera, który debiutuje na takiej imprezie, za to nie ma liderki Agnieszki Bibrzyckiej.
- To nie zmienia naszych celów. Chcemy być w czołowej piątce i zakwalifikować się na Igrzyska Olimpijskie do Londynu. Oczywiście szkoda, że nie ma Bibrzyckiej czy Magdy Leciejewskiej, ale myślę, że brak indywidualności w składzie może stać się naszym atutem. Tworzymy drużynę, w której każda zawodniczka może być bohaterką meczu i to będzie utrudnieniem dla przeciwników. Na pewno nie będzie tzw. "spychologii", czyli oddawania piłki "Bibie" i czekania, co ona z nią zrobi. Wszystkie będziemy sobie pomagać w obronie i ataku.
Więcej przeczytacie w wydaniu papierowym w czwartek.