MUKS POZNAŃ - ENERGA TORUŃ 38:84 (10:25, 11:25, 8:15, 9:19)
MUKS: Kaczmarczyk 11 (1), Skowronek 8, Durak 7 (1), Skobel 6, 8 prz., Dziwińska 0 oraz Puc 4, Olszewska 2, Idziorek 0, Szloser 0, Klatt 0, Siemienas 0.
ENERGA: Ajavon 12, 6 as., Idczak 10 (2), 5 as., Macaulay 9, Walich 7, Skorek 6 oraz Kudraszowa 12 (4), Misiek 10 (2), Kelley 8, Szczechowiak 7 (1), 10 zb., Wieczyńska 3 (1), Tłumak 0.
"Katarzynki" od początku narzuciły twarde warunki gry Omanić chce poprawić przede wszystkim defensywę i w Poznaniu jego zespół zaczął od mocnej defensywy. W pierwszych 5 minutach meczu gospodynie zdołały jedynie raz trafić do kosza z gry. W połowie inauguracyjnej kwarty przewaga przyjezdnych wynosiła już 10 pkt (4:14) po pierwszej skutecznej akcji Victorii Macaulay. Tylko w tej części meczu torunianki wymusiły aż 11 strat rywalek, a w cały meczu.
W piątce niewielkie roszady, w wyjściowej znalazła się Joanna Walich, którą Anatalij Bujalski wpuszczał do gry z ławki. Zmiana trenera posłużyła Weronice Idczak, która w pierwszej kwarcie zaliczyła 4 asysty i 3 przechwyty. Ba, nawet bardzo zawodząca Swiatłana Kudraszowa weszła na parkiet i od razu popisała się przechwytem i celną "trójką". Większy jest udział w grze Charity Szczechowiak, Omanić widzi ją w roli podstawowej środkowej.
W drugiej kwarcie mecz się początkowo wyrównał, a toruniankom zaczęła odpowiadać Agnieszka Kaczmarczyk. W 12. minucie było 17:30, a potem "Katarzynki" zaliczyły serię 13:0. Do przerwy rekordowa przewaga wyniosła 31 pkt. Energa w 1. połowie miała prawie 70 proc. skuteczności z gry, 15 asyst, ale także aż 17 strat.
Po przerwie torunianki jeszcze powiększyły przewagę. Niestety, na parkiecie panował jeszcze większy chaos. Licznik strat zatrzymał się ostatecznie na 71 (z tego 34 po stronie Energi). To oznacza, że koszykarki obu drużyn popełniały prawie 2 błędy na minutę.