Wisła Can Pack Kraków - Energa Toruń 82:66 (22:14, 19:21, 15:18, 26:15)
WISŁA CAN PACK: Conde 23 (3), Russel 10, Ziętara 6, Canada 4, Żurowska 4 oraz Araujo 8 (2), Rodriguez 9, Aleksandravicius 6, Jakubiuk 2.
ENERGA: Kunek 15 (1), Trzeciak 14 (3), Harris 12 (2), Begić 9, Svaryte 2 oraz Skobel 8, Brezinova 5 (1), Tłumak 2, Schmidt 1, Diawakana 0.
Do Krakowa wicelider pojechał bez kontuzjowanej w ostatnim meczu Andżeliki Stankiewicz, choć i tak wydawał się faworytem. Zwycięstwo pieczętowało drugą pozycję dla Energi po rundzie zasadniczej, ale jak się okazało, trzeba będzie poczekać do weekendu.
To krakowianki zaczęły lepiej ten mecz. Torunianki miały kłopoty w defensywie i w połowie 1. kwarty przegrywały 8:16. Na początku 2. kwarty udało się nieco zminimalizować straty, ale tylko na chwilę. W 14. minucie 10 pkt na koncie miała Maria Conde, a Wisła Can Pack wygrywała już 33:21.
Torunianki miały duże problemy ze sforsowaniem obrony rywalek, zwłaszcza w rzutach za 2 punkty skuteczność była bardzo mizerna (zaledwie 30 proc.). Rekordowa przewaga wyniosła 14 pkt, ale „Katarzynki” miały dobra końcówkę 1. połowy - 8 pkt z rzędu w ostatnich dwóch minutach.
Po przerwie Energa kontynuowała pościg, po trafieniach Katarzyny Trzeciak było tylko 47:46 w 25. minucie, ale nie udało się przejąć prowadzenia. Przed ostatnią kwartą Wisła Can Pack miała 3 punkty przewagi i wszystko wydawało się możliwe.
Kluczowa dla losów meczu okazał się początek ostatniej kwarty. Po punktach hiszpańskiego duetu Araujo - Conde Wisła Can Pack zaliczyła serię 10:0 (63:53).
W sobotę w ostatnim meczu sezonu zasadniczego Energa zagra ze Ślęzą Wrocław. Nawet porażka nie zepchnie "Katarzynek" z 2. miejsca, o ile Artego nie sprawi sensacji w Polkowicach.