Energa Toruń -ROW Rybnik
Energa - ROW 71:66 (25:20, 21:13, 14:18, 11:15)
ENERGA: Metcalf 25 (5), Page 14 (1), Sepulveda 14, Tłumak 10 (2), Idczak 0 oraz Mitchell 6, Wylie 2
ROW: Valentine 18, Rack 16 (4), Dosty 11, Harris 9, Radwan 8 (2) oraz Skorek 4, Suknarowska 0, Gawor 0
Obie drużyny nie wystawiły w tym meczu optymalnego składu. Wśród gości zabrakło Rachel Fitz, ale znacznie boleśniejsza była absencja Jeleny Maksimović w Enerdze. Środkowa toruńskiego zespołu ma kłopoty z kręgosłupem i zawroty głowy, ale prawdziwym powodem jej absencji były - jak to określił trener Omanić - "problemy rodzinne w zespole".
Torunianki w pierwszych minutach musiały sobie poukładać grę bez swojej opoki pod koszem. Rybniczanki wyraźnie dominowały pod tablicami, środkowe Sybill Dosty i Mekia Valentine zaliczyły aż 26 zbiórek, a ROW w tym elemencie był lepszy 44:31.
W połowie kwarty ROW prowadził 14:5, a ze skręconą kostką zeszła z parkietu Julie Page. Zanosiło się na dramat, ale bohaterką została Adeola Wylie, która bez kompleksów stawiła czoła obu rybnickim środkowym i praktycznie wyeliminowała akcje rywalek pod koszem.
Jej postawa dodała sił całemu toruńskiemu zespołowi. Niski skład pozwałał grać coraz szybciej i przede wszystkim skuteczną kontrą, na co bardzo liczył Omanić. Rybniczanki nie nadążały za akcjami Leah Metcalf czy Jazmine Sepulvedy. W 23 minucie Energa po "trójce" Emilii Tłumak prowadziła 54:35 i wydawało się, że jest po meczu. Rywalki jednak walczyły do końca.
Końcówka była niesłychanie emocjonująca. Dwa razy z dystansu trafiła Rack, pod koszem nie do zatrzymania była Velentine i w 39 minucie Energa prowadziła zaledwie 68:66. W ostatnich akcjach odpowiedzialność na swoje barki wzięła Metcalf, która najpierw trafiła po indywidualnej akcji, potem pewnie egzekwowała dwa wolne (70:66 na 7 sekund przed końcem)
Omanić podkreślał rolę gry zespołowej. - Dopóki trzymaliśmy się tej zasady, udawało nam się unikać przewagi ROW pod koszem. Na chwilę zespół zapomniał o zespołowości w trzeciej kwarcie i stąd takie emocje w końcówce. Generalnie jednak dziękuję zawodniczkom za ciężką pracę, zasłużyły na ten awans