https://pomorska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Epitafium dla "kominów"

(jz)
Przepisy mogą różnicować zarobki pracowników samorządowych i diety radnych, w zależności od wielkości gminy. Jest to zgodne z konstytucją - uznał wczoraj Trybunał Konstytucyjny.

     Wątpliwości miała Rada Miasta w Będzinie. Jej zdaniem, nie można mówić o równości wobec prawa (co wszystkim gwarantuje konstytucja), jeśli wysokość diety dla radnego czy zarobków pracowników samorządowych zależy od tego, czy mieszka się w małej, czy w dużej gminie.
     Rzeczywiście, radni gmin, w których nie ma więcej, jak 15 tysięcy mieszkańców, mogą dostać maksymalnie połowę tego, co dostanie ich kolega w mieście liczącym powyżej 100 tysięcy mieszkańców. A ten może mieć dietę, która wynosi półtorej kwoty bazowej dla pracowników zajmujących kierownicze stanowiska w państwie. Dziś te półtorej kwoty to nieco ponad 2400 zł. Konkretne stawki każda rada uchwala sama.
     Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego orzekli jednak, że nie stoi to w sprzeczności ani z konstytucją, ani z Europejską Kartą Samorządu Terytorialnego, bo i do niej odwoływali się będzińscy radni. Sędzia-sprawozdawca, prof. Marian Zdyb uzasadniał: - Pracownicy samorządowi, tak jak inni funkcjonariusze publiczni, podlegają zasadom określanym przez władze państwowe, w tym także dotyczącym ich wynagradzania. Dodał, że w interesie publicznym ustawodawca może nakładać na radnych różne ograniczenia. Podczas konferencji prasowej prof. Zdyb stwierdził, że jeśli ustawodawca nie określiłby limitów w zależności od wielkości gminy, to rady uchwaliłyby maksymalne stawki, nie patrząc na wielkość zadań, jakie przed nimi stoją.
     Już wcześniej życie pokazało, że tak jest. Dlatego, m.in. uchwalono ustawę "kominową", ograniczającą zarobki w samorządach, spółkach z udziałem skarbu państwa. Do niej również nawiązali sędziowie TK.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska