Prawie połowę tej kwoty - 8 mln euro - biało-czerwoni zarobili za sam awans na turniej we Francji. Dzięki aż siedmiu punktom w fazie grupowej dostaną dodatkowe 2,5 mln, bo UEFA płaci za zwycięstwo milion (po 1:0 z Irlandią Północną i Ukrainą), a za remis 500 tys. (0:0 z Niemcami). Ale to nie wszystko, bo udział w 1/8 finału został dodatkowo wyceniony na 1,5 mln. Pozostałe 2,5 mln Polacy zyskali dzięki wyeliminowaniu w sobotę Szwajcarii.
Teraz stawka jeszcze wzrośnie. Za wejście do półfinału drużyny dostaną bowiem po 4 mln euro, a udział w finale 10 lipca na Stade de France to 8 mln dla zwycięzcy i 5 mln dla pokonanego. Zdobycie mistrzostwa Europy to gwarantowane 24 mln euro plus premie za punkty w fazie grupowej. To najwyższe gratyfikacje od UEFA w historii turnieju.
Piłkarze zapewnili sobie partycypowanie w zyskach PZPN dzięki udziałowi w fazie pucharowej - taki cel postawił im prezes Zbigniew Boniek. Zasad podziału premii nie ujawniono, ale nieoficjalnie mówi się o ok. 40 procentach z całej puli dla zawodników.
Coraz więcej zarabiają też polskie kluby, gdyż UEFA płaci za każdy dzień pobytu piłkarza na turnieju (maksymalnie 7 tys. euro). Licznik bije już od zgrupowań, więc Wisła Kraków, Cracovia, Lech Poznań, Ruch Chorzów, Lechia Gdańsk, Zagłębie Lubin oraz Legia Warszawa mogą liczyć na solidne rekompensaty.
"Pasy" zarabiają na udziale w mistrzostwach Bartosza Kapustki, a Wisła Krzysztofa Mączyńskiego i Węgra Richarda Guzmicsa oraz Mariusza Stępińskiego (obecnie Ruch, ale w poprzednim sezonie reprezentował "Białą Gwiazdę"). Aż pięciu piłkarzy na Euro 2016 ma stołeczna Legia (Artur Jędrzejczyk, Michał Pazdan, Tomasz Jodłowiec oraz Węgier Nemanja Nikolić i Słowak Ondrej Duda).