Energa Toruń w rozgrywkach europejskich grała przez dwa ostatnie lata. W ubiegłym sezonie "Katarzynki" starały się o "dziką kartę" w Eurolidze, ale bez skutku. W niższym i mniej prestiżowym Pucharze FIBA dwukrotnie torunianki wychodziły z grupy. Dwa lata temu przegrały w 1/16 z Dynamem Kijów, przed rokiem w 1/8 z Las Palmas. Dzięki temu klub zaczął być notowany w czołowej pięćdziesiątce na świecie.
Zamrażanie pieniędzy
Wiele wskazuje, że europejskie przygody toruńskich koszykarek na razie trzeba będzie zawiesić. Problemem jest przede wszystkim kaucja, której od kolejnego sezonu będzie wymagać FIBA. Każdy klub będzie musiał wpłacić do kasy Międzynarodowej Federacji Koszykówki 20 tys. euro. To ma być zabezpieczenie na wypadek kłopotów z płatnościami, bo takie zdarzały się w kilku klubach w ostatnich sezonach i wpływały na poziom rozgrywek
- Z jednej strony to rozumiem. Sama wysokość kaucji także nie jest jakaś szalona. Zostanie zwrócona po sezonie, ale problem w tym, że właśnie teraz potrzebujemy najwięcej pieniędzy. Zamrażanie takiej kwoty przed rozgrywkami specjalnie mi się nie uśmiecha - przyznaje prezes "Katarzynek".
Działacze Energi ostateczną decyzję podjęli w ubiegłym tygodniu. Wiele zależało od rozmów ze sponsorami i zgromadzenia odpowiedniego budżetu. W tej kwestii jeszcze nic się nie wyjaśniło.
Toruński klub usilnie szuka drugiego sponsora strategicznego, którego pieniądze pomogłyby spełnić europejskie ambicje. Na razie jednak takiego nie znalazł, a termin zgłoszeń do rozgrywek europejskich minął.
FIBA często pytała
Czy to już ostateczna decyzja? Energa ma dobrą opinię w Europie i działacze FIBA jeszcze w ubiegłym tygodniu kilka razy pytali toruński klub o pucharowe plany. - Za każdym razem odpowiadałem, że kaucję mogę zapłacić ewentualnie we wrześniu. Na dziś w pucharach więc nas nie ma - mówi Krystek.
Anwil też zrezygnował
W sobotę rozlosowano grupy Pucharu FIBA. Po raz pierwszy od kilku lat zabraknie w tych rozgrywkach polskiej drużyny. To oznacza, że PLKK w Europie będzie reprezentowała tylko euroligowa trójka: Wisła Can Pack Kraków, CCC Polkowice i Lotos Gdynia, który dostał "dziką kartę".
Przypomnijmy, że z rozgrywek europejskich zrezygnował - o czym informowaliśmy - także drugi z naszych "eksportowych" zespołów - Anwil Włocławek. Działacze wyliczyli koszty takiej imprezy w fazie grupowej na 300 tys. zł i uznali, że gra nie jest warta świeczki. Tym bardziej, że otrzymali propozycję udziału w Eurochallenge, który jest najmniej prestiżowym pucharem w męskiej koszykówce.
Czytaj e-wydanie »