Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fałszywe delegacje szefa włocławskie rady? Kolejna rozprawa

(ari)
Rafał Sobolewski wchodzi na salę rozpraw
Rafał Sobolewski wchodzi na salę rozpraw fot. Wojciech Alabrudziński
Przed sądem odbyła w środę kolejna rozprawa przeciw szefowi włocławskiej rady. Prokuratura zarzuca mu sfałszowanie delegacji.

www.pomorska.pl/wloclawek

Więcej aktualnych informacji z Włocławka znajdziesz również na podstronie www.pomorska.pl/wloclawek

Pierwsza zeznawała kierownik biura rady. Wiedziała o odwołaniu posiedzenia zarządu Związku Miast Nadwiślańskich, ale jak twierdzi, przewodniczący rady Rafał Sobolewski załatwiał tego dnia w grodzie Kopernika inne służbowe sprawy. To ona wypełniała tę delegację, jednak nie porozumiała się z nim i przez to niedopatrzenie omyłkowo wpisała cel wyjazdu.

Pani kierownik już nie pamięta

Sąd przytoczył jej wcześniejsze zeznania, z których wynika, że o odwołaniu posiedzenia dowiedziała się już po wyjeździe szefa do Torunia. Słowom tym stanowczo zaprzecza jednak sekretarka Sobolewskiego. Oświadcza ona, że już kilka dni wcześniej wyraźnie y mówiła szefowi i pani kierownik o odwołaniu spotkania, a później im o tym przypominała. Sąd zarządził więc konfrontację.

Sekretarka kategorycznie podtrzymała swoje zeznania. Pani kierownik przyznała, że mogło tak być, ale ją zawodzi już pamięć.

Sobolewski twierdzi, że na drugiej, kwestionowanej delegacji jego podpis został sfałszowany. Kierownik biura oświadczyła, że wypełniała ją... na podstawie zaproszenia. Sąd okazał jej obie zakwestionowane delegacje. Stwierdziła, na tej drugiej podpis szefa jest "jakby inny". Sąd wydał więc postanowienie, by na następną rozprawę wezwać biegłego.

Alibi... na bank

Wiceprezydent Włocławka Jacek Kuźniewicz potwierdził jedynie, że w dniu, kiedy miał nastąpić wyjazd na posiedzenie Związku Miast Nadwiślańskich, szef rady osobiście dzwonił do niego na komórkę. Pamięta, bo było to zaraz po jego wyjściu ze szpitala. Jak twierdzi prokuratura, Sobolewski dzwonił wtedy z... Włocławka.

Zeznawał też dziennikarz "Pomorskiej" Dariusz Knapik, który jeszcze przed rozpoczęciem śledztwa ujawnił tę sprawę na naszych łamach. Przed publikacją, gdy rozmawiał z szefem rady, oświadczył on, że o odwołaniu spotkania dowiedział się dopiero, gdy dojeżdżał już do Torunia. Według przewodniczącego, jego sekretarka w porę nie zawiadomiła go bowiem o odwołaniu zebrania. Postanowił więc załatwić służbowe sprawy w Urzędzie Marszałkowskim.

Sensacyjnym asem atutowym obrony stało się zaświadczenie jednego z banków. Według niego, w dniu wystawienia delegacji szef rady płacił w Toruniu kartą kredytową. Taką, która wymaga nie tylko PIN-u, ale i osobistego podpisu. Tylko, że według delegacji Sobolewski wrócił do Włocławka już o godz. 14, zaś bankowcy napisali jedynie, że płatność nastąpiła "w godzinach popołudniowych".

Sąd zarządził więc, aby najpóźniej do następnej rozprawy bankowcy uzupełnili swoje zaświadczenie, podając precyzyjny czas dokonania płatności. Proces wznowiony zostanie już 3 lutego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska