Szef Okręgowego Inspektoratu Pracy w Bydgoszczy, Zbigniew Studziński, stracił stanowisko. Tak się stało po kontroli z Warszawy. O sprawie pisaliśmy na początku marca 2022 roku. Tydzień wcześniej nic nie zapowiadało nagłej zmiany. Na 30 członków Rady Ochrony Pracy, która rozpatrywała wniosek o odwołanie inspektora, nikt jednak nie był przeciw, a tylko cztery osoby wstrzymały się od głosowania.
Nie doczekaliśmy się wskazania powodów, dlaczego Studziński pożegnał się z posadą. W Głównym Inspektoracie Pracy zaznaczano, że udzielenie tych informacji nie jest możliwe ze względu na ochronę dóbr osobistych osób, których dotyczą. - Zgodnie z ustawą o Państwowej Inspekcji Pracy, decyzję o powoływaniu i odwoływaniu okręgowych inspektorów pracy, czyli szefów lokalnych jednostek Państwowej Inspekcji Pracy, podejmuje Główny Inspektor Pracy, czyli szef urzędu, po konsultacji z Radą Ochrony Pracy, tzn. organem nadzorującym urząd - wówczas tłumaczyli nam przedstawiciele GIS. - Tak, jak w każdej organizacji, decyzje o zakończeniu współpracy podejmuje się m.in. w przypadku, gdy ocena jej przebiegu, przeprowadzona przez pracodawcę, nie pozwala na jej kontynuowanie. Tak było również w tym przypadku.
Załoga bydgoskiej inspekcji podejrzewała, że powodem utraty stołka przez ich szefa były nieprawidłowości w przetargach i faworyzowanie niektórych pracowników. Jakiś miesiąc później pojawiło się nowe nazwisko. Andrzej Bugalski został pełniącym obowiązki okręgowego inspektora pracy w Bydgoszczy.
Temat jak bumerang
W marcu 2025 roku temat OIP znowu jest na tapecie. Bugalski, wciąż pełniący obowiązki okręgowego inspektora, pod koniec bieżącego miesiąca przechodzi na emeryturę. Emocje wzbudza nie tyle jego pożegnanie, co powitanie jego potencjalnego następcy.
- Ma nim być jego zastępca, faworyzowany zresztą - uważają niektórzy pracownicy bydgoskiej inspekcji.
- W piątek, 28 marca, pan Bugalski przechodzi na emeryturę, a jego zastępca, pan Waldemar Adametz, chce zająć jego miejsce - zaczyna nasz informator. - Adametz jest zastępcą od 2018 roku, jeszcze poprzedniego okręgowego inspektora, czyli Zbigniewa Studzińskiego, którego wyrzucono z instytucji, a sprawa trafiła do sądu pracy. Pan Adametz jest też rzecznikiem prasowym. Działał w związku zawodowym Solidarność, ponieważ w tamtych czasach, żeby zostać kierownikiem jednostki lub sekcji, trzeba było w nim być.
Informator kontynuuje: - Pan Adametz jest zdeterminowany do tego stopnia, że o swoje poparcie zabiega w związkach zawodowych wewnątrzzakładowych oraz w związkach na zewnątrz. 18 marca do Bydgoszczy przyjechał Główny Inspektor Pracy, Marcin Stanecki, który spotkał się ze związkami zawodowymi, kandydatami na nowego okręgowego inspektora pracy i pracownikami. W spotkaniu uczestniczyli panowie Stanecki, Adametz, Bugalski, kolejny związkowiec, tzn. pan Harald Matuszewski, dalej przedstawiciele Solidarności w Państwowej Inspekcji Pracy, osoby ze związków zewnętrznych.
Zasługi i atuty
Nikt niczego oficjalnie nie zarzuca Adametzowi. Zbiera on neutralne opinie.
Informator reprezentuje pewną grupę osób z inspekcji w Bydgoszczy. - Jesteśmy oburzeni, że ktoś posunął się do ściągnięcia związków zawodowych na spotkanie z Głównym Inspektorem Pracy. Cel? Panowie mieli lobbować za panem Adametzem jako nowym okręgowym inspektorem pracy w Bydgoszczy, w jego obecności. Na spotkaniu wymieniano zasługi i atuty pana Adametza, a nikt nie zaprezentował zalet innych kandydatów na stanowisko inspektora. Drugie związki, działające w bydgoskiej inspekcji, spotkały się później z głównym inspektorem. Nie może być tak, że związki zawodowe, które nie działają w PIP, mieszają się w politykę kadrową w Bydgoszczy.
Sprawy kadrowe
Zapytaliśmy w OIP w Bydgoszczy, czy rzeczywiście podczas spotkania była mowa o panu Adametzu jako osobie, która ma największe szanse zostać nowym okręgowym inspektorem. Chcieliśmy ponadto wiedzieć, dlaczego zewnętrzne związki zawodowe zostały zaproszone do Bydgoszczy na spotkanie z głównym inspektorem i wypowiadają się w sprawach kadrowych, dotyczących samej Bydgoszczy. Prosiliśmy również o wytłumaczenie, ilu zgłosiło się kandydatów, ubiegających się o stanowisko OIP, oraz czy nowy głównodowodzący będzie wyłoniony w drodze konkursu, czy też głosowania.
Waldemar Adametz udziela nam informacji jako rzecznik prasowy (jest jednocześnie zastępcą okręgowego inspektora pracy ds. nadzoru). Potwierdza, iż Główny Inspektor Pracy 17 i 18 marca wizytował Okręgowy Inspektorat Pracy w Bydgoszczy: - W trakcie wizytacji odbyły się spotkania z pracownikami oraz związkami zawodowymi - przekazuje. - Okręgowego inspektora pracy powołuje i odwołuje Główny Inspektor Pracy po zasięgnięciu opinii Rady Ochrony Pracy.
ROP stanowi organ nadzoru w zakresie przestrzegania prawa pracy, w tym bezpieczeństwa i higieny pracy, a także legalności zatrudnienia oraz działalności PIP.
Próbowaliśmy skontaktować się z Haraldem Matuszewskim, dzwoniąc do Rady Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Województwa Kujawsko-Pomorskiego w Bydgoszczy. Matuszewskiego nie zastaliśmy. Prosiliśmy zatem o przekazanie mu naszych pytań. Po chwili otrzymaliśmy informację od pracownicy biura: - Z uwagi na brak kontaktu z panem przewodniczącym, który jest w podróży służbowej, uprzejmie informuję, że nie mogę pomóc w interesującej państwa sprawie.
Bez konkursu
Adametz jeszcze wyjaśnia: - Na stanowisko okręgowego inspektora pracy nie ma konkursu i nie istnieje żaden oficjalny sposób zgłaszania kandydatów. W związku z faktem, iż kierownictwo nie uczestniczyło w spotkaniach, nie mogę ustosunkować się do pozostałej części pytań.
Dodaje natomiast: - Nowy okręgowy inspektor pracy będzie najpewniej powołany od poniedziałku, 31 marca, ale są to decyzje Głównego Inspektora Pracy. Skoro nie ma oficjalnej procedury konkursowej, nie ma również kandydatów. To Główny Inspektor Pracy wie, jakie i ile osób rozważa na to stanowisko.
Pytamy rzecznika, jak, jako kandydat na inspektora, ocenia swoje szanse na zostanie nim oraz czy jest ktoś, kto - jego zdaniem - chce mu zaszkodzić przed wyborem nowego inspektora. - Nie czuję się kandydatem na to stanowisko - odpowiada Waldemar Adametz. - Jestem zastępcą OIP i od decyzji Głównego Inspektora Pracy zależy, czy będę nim dalej, czy zostanę odwołany.
Wśród pracowników krąży także inna wersja: na stanowisko ma wrócić była szefowa, Małgorzata Porażynska; złożyła rezygnację w 2017 roku po serii skarg. Jak tłumaczyła wówczas, podjęła taką decyzję powodowana atmosferą, jaka się wytworzyła wokół OPI w Bydgoszczy i niej samej. Przez ostatnie lata pracowała w centrali Inspekcji Pracy.
Jedni dobrze pamiętają jej rządy, inni - nie chcą zajmować stanowiska wobec tej ewentualnej kandydatury.
