https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Farba i krew

Adam Willma
Kamienica Krystyny Szalewskiej przy ul. Szerokiej. Graffiti pojawiło się kilka dni po remoncie fasady. Koszt odnowienia ściany ok. 10 tys. zł.
Kamienica Krystyny Szalewskiej przy ul. Szerokiej. Graffiti pojawiło się kilka dni po remoncie fasady. Koszt odnowienia ściany ok. 10 tys. zł.
Przekroczona została mentalna granica: graffiti zaczęły pojawiać już nie tylko na fasadach kamienic, ale nawet na budynkach z gotyckiej cegły.

     Przed kilkoma laty opisywałem środowisko grafficiarzy. Widziałem w nich utalentowanych artystów i zwykłych wandali. To był błąd. Nie można skutecznie walczyć z tą plagą, jeśli konsekwentnie nie wypowie się wojny wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób naruszają czyjąś własność, nawet jeśli obdarzeni są talentem Rafaela.
     Sen w kolorach emalii
     
- Krew mnie zalewa, kiedy słyszę jak o bandziorach, którzy mnie doprowadzili na skraj choroby, pisze się - "artyści" - mówi Krzysztof Lewandowski właściciel wielorodzinnego domu na Bydgoskim Przedmieściu. - W ubiegłym roku planowaliśmy z żoną remont mieszkania. Ale ostatecznie zdecydowaliśmy się odnowić fasadę, żeby dom nie wyglądał jak rudera. Kiedy podliczyliśmy koszty, okazało się, że musimy dorzucić do remontu nawet pieniądze odłożone na wakacje dla dzieci. Dwa miesiące po remoncie wyszedłem rano z psem na spacer. Myślałem, że to koszmarny sen. Jedna ze ścian domu była cała obsmarowana sprajem.
     Kamienica należąca do Krystyny Szalewskiej-Gałdyńskiej położona jest w sercu miasta, przy ul. Szerokiej, kilkadziesiąt metrów od siedziby Straży Miejskiej: - Chciałam, żeby jakoś to wyglądało, wzięłam więc kredyt na odnowienie fasady. Pierwsze graffiti pojawiło się jeszcze zanim malarze zakończyli pracę, zdążyli więc zamalować bohomaz.
     Nie upłynęło wiele czasu, kiedy na żółtej ścianie pojawiła się ogromna czarna plama: - Ta sprawa dotknęła mnie tym boleśniej, że byłam akurat chora. A tu nagle na fasadzie pojawia się wielka okropna gęba.
     Gęba miasta
     
"Gęba" stała się symbolem kompletnej bezradności miasta wobec wandali. Za ten symbol zapłacić będzie musiała właścicielka kamienicy: - Żeby doprowadzić wszystko do porządku, trzeba byłoby odnowić całą ścianę, a to wydatek rzędu 10 tysięcy, nie licząc wymiany elementów granitowych, których nie można oczyścić.
     - Ta "gęba" to bulwersująca sprawa. Przecież żeby wymalować coś takiego, potrzeba godzin, a wszystko odbywa się w samym centrum Torunia - irytuje się doktor Sławomir Jeka, właściciel nieruchomości w centrum miasta, który sam już kilkakrotnie usuwał ślady wandali.
     Elżbieta Ryczek, kierownik działu administracji w Miejskiej Przychodni Specjalistycznej (przedwojenny zabytkowy budynek Kasy Chorych) przyzwykła już do napisów, które pokryły jej lecznicę. MPS położona jest przy głównej arterii komunikacyjnej miasta, 200 metrów od Komendy Miejskiej Policji: - Jesteśmy bezradni. Obiektu chroni 2-3 ochroniarzy, a mimo to ciągle przybywa nowych napisów. Pokryli nawet mur na ostatniej kondygnacji. Ręce opadają. Postanowiliśmy nie usuwać napisów do modernizacji budynku, może wówczas rozejrzymy się za powłokami ochronnymi.
     Przyszło do Łba
     
Paweł Fabiszewski, właściciel pubu Mikrus przy Kaszowniku, gdy jego budynek został obsmarowany przez nocnych malarzy, sądził, że glazura i siding będą dostatecznym zabezpieczeniem.
     - Myliłem się, zainwestowałem tysiące złotych, a ściany są całkowicie zabazgrane. Próbowaliśmy zmywać napisy z sidingu, ale schodzą tylko niektóre - pomstuje Fabiszewski. - Co z tego, że zainwestuję w kolejną elewację, przecież i tak za chwilę będę miał identyczną sytuację. Nie zgłaszam tego nawet na policję, bo szkoda mi czasu, nie wierzę, że to przyniesie jakikolwiek efekt.
     O ile zdewastowana fasada leżącego na obrzeżach Starówki Mikrusa przynosi straty głównie właścicielowi pubu, o tyle obsmarowane farbą gotyckie detale są już ciosem wymierzonych w miasto. W miasto, którego walory estetyczne bezpośrednio przekładają się na grubość portfela.
     Sprajami pokryta została doszczętnie zabytkowa "generałówka", z miesiąca na miesiąc przybywa napisów na średniowiecznych murach. Sprajowcy w zaułkach Starówki poczuli się bezkarni. Któregoś dnia wielki srebrny napis pojawił się na gotyckich cegłach baszty Koci Łeb dzielącej siedzibę rady miasta od magistrackiego wydziału kultury.
     Po przeciwnej stronie ulicy mieści się z pietyzmem odnowiony budynek (XVIII-XX wiek) należący do firmy brokerskiej Mentor. - Spodziewaliśmy się, że nie będzie łatwo. Niepokoiła nas zupełnie zdewastowana przez graficiarzy fasada PKO w sąsiedztwie. Kupiliśmy więc specjalną chemię do farb, która miała ułatwić usuwanie napisów. Na nic się zdało. Nasze obawy sprawdziły się. Ledwie oddaliśmy budynek do użytku, a już dwa razy trzeba było odnawiać fasadę. Teraz czekamy aż zrobi się cieplej, znowu będziemy remontować. To za każdym razem wydatek rzędu 5 tysięcy. Jeśli tylko udałoby się złapać tych wandali, na pewno wytoczymy im nie tylko sprawę karną, ale i proces cywilny i ściągniemy wszystkie koszty.

Pub Mikrus. Do wymiany siding oraz świeżo położona glazura
Pub Mikrus. Do wymiany siding oraz świeżo położona glazura

Ul. Odrodzenia, główna arteria komunikacyjna przechodząca przez Toruń w bezpośrednim sąsiedztwie Starówki

     Powrót łowców?
     
- Rozwiązaniem rzeczywiście mogłyby być procesy z powództwa cywilnego, ale te toczą się latami. W dodatku sprawcy są często nieletni, więc należałoby pozywać ich rodziców - mówi prof. Marian Filar, karnista, a jednocześnie szef Towarzystwa Miłośników Torunia. - Mówiąc półżartem, przydałby się chyba powrót do instytucji "łowcy głow".
     W ubiegłym roku funkcjonariuszom toruńskiej Straży Miejskiej udało się ująć na gorącym uczynku zaledwie trzy "głowy" sprajowców.
     Wiesław Lewandowski, rzecznik Straży: - To i tak sporo, zważywszy na przepisy, w jakich przychodzi nam działać. Grafficiarze zwykle wystawiają czujki, zatem gdy tylko zbliżają się mundurowi, już ich nie ma. Z kolei, nie możemy wykonywać czynności po cywilu.
     Komisarz Lilianna Kruś-Kwiatkowska, rzecznik toruńskiej policji przyznaje, że nocni malarze są zjawiskiem trudnym do zwalczenia: - To, ze straży miejskiej udało się kogoś złapać, nie znaczy wcale, że złapali przestępców. Rzecz w tym, że sprawę o niszczenie mienia można skierować do sądu wyłącznie na żądanie poszkodowanego. Tymczasem poszkodowani często z tego rezygnują, a więc w świetle prawa przestępstwa nie ma.
     Dlaczego rezygnują? Według komisarz Kruś-Kwiatkowskiej niektórym graffiti zwyczajnie się podobają, większość jednak obawia się długotrwałej procedury sądowej i żałośnie niskich wyroków. Sędziowie rzadko orzekają więcej niż grzywnę lub zgoła obowiązek naprawienia szkody.
     Nic dziwnego, że toruńscy grafficiarze mają się nieźle. Swoimi pracami popisują się w Internecie. Prezentują je m.in. twórcy strony www.hiphop.torun.com.pl w "największej bazie obrazków toruńskich grafficiarzy". Z kolei w witrynie slamzcrew.prv.pl obejrzeć można nawet fragmenty filmu z "akcji". To nieoceniony materiał operacyjny dla policji. Gdyby, oczywiście, policja chciała z niego skorzystać.
     Mur ignorancji
     
Nikt nie liczy, ile rocznie miejskie instytucje wydają na naprawę elewacji zniszczonych przez grafficiarzy. A ile bedą musiały wydać?
     - Najbardziej dramatyczna sytuacja dotyczy graffiti na zabytkowej cegle - ostrzega prof. Bogumiła Rouba, konserwator zabytków. - Szkody spowodowane sprajem na przykład na baszcie Koci Łeb to niekiedy setki godzin pracy konserwatorów i dziesiątki tysięcy złotych. Z uwagi na porowatość cegły farby nigdy nie uda się usunąć w całości. Można więc powiedzieć, że straty w substancji zabytkowej są niepowetowane.
     Co gorsza charakterystycznej dla architektury Torunia gotyckiej cegły nie sposób zabezpieczyć przed wandalami. - Środki zabezpieczające często szkodliwie działają na cegłę - twierdzi prof. Rouba.

Gotycka baszta Koci Łeb w bezpośrednim sąsiedztwie Urzędu Miejskiego. Koszt zdjęcia farby ze średniowiecznej cegły - zdaniem konserwatowrów - wynieść
Gotycka baszta Koci Łeb w bezpośrednim sąsiedztwie Urzędu Miejskiego. Koszt zdjęcia farby ze średniowiecznej cegły - zdaniem konserwatowrów - wynieść może kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Pub Mikrus. Do wymiany siding oraz świeżo położona glazura

     Jeśli zsumować wszystkie uszkodzenia na średniowiecznych murach, okazać się może niebawem, że aby utrzymać status miasta wpisanego na listę UNESCO władze Torunia będą musiały wysupłać miliony złotych na usuwanie szkód dokonywanych przez grafficiarzy.
     - Niszczenie zabytkowych obiektów jest przejawem zwykłego chamstwa - uważa konserwator miejski Lech Narębski. - Ale co może zrobić konserwator? Przecież my nie możemy strzec wszystkich zagrożonych obiektów. Być może pomogłoby wprowadzenie nagród za ujęcie wandali.
     Wedug doktora Jeki jedynym skutecznym zabiegiem jest wprowadzenie systemu monitorowania: - Od kiedy zainstalowałem kamery na swoich budynkach, problem zniknął.
     W najbliższym czasie dr Jeka ma zamiar przedstawić swój pomysł prezydentowi Torunia: - Miasto powinno wesprzeć właścicieli nieruchomości. Oczywiście nie wszystkie kamery muszą być prawdziwe. Sądzę, że na 4 atrapy może przypadać jedna prawdziwa kamera, podłączona do systemu monitorowania.

Gotycka baszta Koci Łeb w bezpośrednim sąsiedztwie Urzędu Miejskiego. Koszt zdjęcia farby ze średniowiecznej cegły - zdaniem konserwatowrów - wynieść może kilkadziesiąt tysięcy złotych.

     Za ząb
     
A jednak nie wszystkim podoba się wizja miasta usianego kamerami: - Najważniejsze, żeby kary były szybkie autentycznie dotkliwe - apeluje Krzysztof Lewandowski, właściciel jednej z nieruchomości na Starówce. - Może należałoby się zastanowić nad uznaniem puszek ze sprajem za niebezpieczne narzędzie? Przecież który z normalnych ludzi nosi w kieszeni farbę? Grafficiarze bawią się nami w kotka i myszkę. Częścią tej gry jest ryzyko, które sprawia im przyjemność. Wiedzą, że to co robią, jest nielegalne i grozi za to kara. Więc niech warunki tej gry są te same dla wszystkich. Muszą poznać ból, jaki sprawiają innym. Ząb za ząb.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska