Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fatalne zauroczenie

Roman Laudański
Jarosław Pruss
Pielęgniarka uważa się za ofiarę doktora, doktor twierdzi, że programowi zaszkodziła pielęgniarka. A funkcjonariusze sądzą, że jedyną ofiarą był ich kolega - eksmąż pielęgniarki, który w listopadzie ubiegłego roku popełnił samobójstwo.

     W ubiegłym roku we włocławskim Zakładzie Karnym rozpoczął się pilotażowy program leczenia więźniów skazanych za przestępstwa seksualne wobec dzieci. Program był potrzebny, ale przed dwoma tygodniami został zawieszony, a umowę z prowadzącym go lekarzem-seksuologiem rozwiązano. Dlaczego? Dlatego, iż podczas diagnozowania więźniów lekarz korzystał z pomocy pielęgniarki-asystentki (nazwaliśmy ją panią Anną).
     Jakim prawem?
     
Na terenie Zakładu Karnego podczas badania, gdy więzień oglądał film erotyczny, do pokoju wchodziła asystentka i mierzyła, a także pobudzała członek więźnia. Wszystko po to - jak tłumaczy lekarz - by uniemożliwić osadzonym manipulację i dobrze zdiagnozować mężczyzn odbywających karę więzienia. Pani Ania twierdzi, że robiła to pod przymusem, bo tak kazał jej doktor. On zaprzecza i twierdzi, iż kobieta robiła to dobrowolnie i dopiero po zwolnieniu jej w listopadzie ub.r. oświadczyła, że o wszystkim opowie dziennikarzom. Dyrekcja ZK Włocławek poinformowała "Pomorską", że Anna nigdy nie skarżyła się, iż doktor zmuszał ją do wykonywania określonych czynności. Z tego, co udało się nam ustalić, podobno skargę wystosował jeden z więźniów, który zapytał, czy w Polsce prawo umożliwia taką terapię?
     Wizytujący włocławskie więzienia prof. Zbigniew Lew-Starowicz, krajowy konsultant ds. seksuologii uznał te praktyki za "nieetyczne i niemoralne".
     Zbierając informację trafiłem także na plotkę, że w Internecie był podobno film nakręcony w gabinecie podczas diagnozowania więźnia. Reakcja Centralnego Zarządu Służby Więziennej była natychmiastowa - sprawdzić. - Dyrektor pytał doktora, czy coś było nagrywane, ale doktor "na trzy tysiące procent" zapewnił, że nic takiego nie miało miejsca - wyjaśnia Leszek Lubicki, zastępca dyrektora ZK Włocławek.
     Stosunek zależności
     
Po poniedziałkowych artykułach prasowych włocławska Prokuratura Rejonowa zastanawiała się, czy są podstawy do wszczęcia postępowania. Prokuratorzy powołują się na artykuł Kodeksu karnego: kto przez nadużycie stosunku zależności doprowadza inną osobę do obcowania płciowego lub do poddania się innej czynności seksualnej albo do wykonania takiej czynności może być skazany na karę ograniczenia wolności do lat trzech. - Wniosek o takim przestępstwie musi złożyć sama pokrzywdzona wskazując kto ma być ścigany i za co - tłumaczył Zbigniew Górski, zastępca prokuratora okręgowego we Włocławku.
     Ktoś za mną chodzi
     
Anna była na policji już w ostatnią sobotę. - Jestem śledzona przez jakiegoś mężczyznę. Jechał razem ze mną do Krakowa na nagranie programu telewizyjnego, a teraz widuję go na przystanku i w autobusie - opowiadała. - Boję się! Wychodzę z domu tylko w towarzystwie dzieci. Nie wiem, kto nasłał tego mężczyznę.
     _Funkcjonariusze ZK Włocławek twierdzą, że to nie pierwszy przypadek gdy Anna zwraca się do policji o pomoc. -
Po pogrzebie swojego byłego męża, zrobiła to samo. Krzysztof to były mąż Anny. Byli już kilka lat po rozwodzie. Pracował jako funkcjonariusz w ZK Włocławek.
     - _Ta cała sytuacja doprowadziła go do piachu. Kiedy kolega dowiedział się, że tutaj będzie przyjęta jego była żona, prosił dyrekcję, by do tego nie doszło. Przyjęli ją. On pracował na pierwszym piętrze, a ona robiła "to" na parterze. Później, więźniowie wracający od doktora przechwalali się, co robiła im jego była
- mówią jego koledzy.
     - Osadzeni byli zachwyceni tymi seansami. W końcu mieli rozrywkę, o jaką w więzieniu ciężko - dopowiada inny funkcjonariusz. - Ile razy można było tego słuchać? - pyta kolejny. - A ona śmiała mu się bezczelnie w twarz. To ona wpędziła go w kłopoty finansowe. Ona brała pożyczki, a on nawet jak już nie byli razem, gdy chciał ratować związek - podpisywał wszystko. Komornik wszedł mu na pensje. Robiliśmy zrzutki, żeby miał za co żyć.
     _Anna, była żona Krzysztofa twierdzi, że winnym ich zadłużenia był mąż, który nadużywał alkoholu. Koledzy protestują: - _Krzysiek pił jak każdy klawisz. Na pewno nie był alkoholikiem. Nie przychodził pijany do domu i nie robił awantur. Ona wysysała go z każdej złotówki. Spłacał ich wspólne mieszkanie, w którym już go nie było, opłacał jej studia, a ona przyprawiała mu rogi.
     _Przypominają o sprawie nadpłaty, która przyszła na adres żony, a ona odebrała pieniądze z poczty fałszując jego podpis. - _Założył jej sprawę w sądzie o zabór mienia, ale wiadomo, jak działają sądy. Umorzyli z uwagi na ciężką sytuację materialną byłej żony.

     Koledzy Krzysztofa mają też żal do siebie za tzw. szyderę. - Docinaliśmy sobie, nie oszczędzaliśmy także jego, bo tu trzeba nauczyć się śmiać z samego siebie. Po jego śmierci mamy wyrzuty sumienia. Nie wyobrażaliśmy sobie, co działo się w jego głowie.
     Funkcjonariusze twierdzą, że prawdziwym powodem zwolnienia Anny z pracy nie były jej długi i to, że doktor zamknął nad nią parasol ochronny. - Po samobójstwie Krzyśka nikt nie był w stanie zapewnić jej bezpieczeństwa w zakładzie karnym. A teraz, jak zobaczyliśmy ją w telewizji, jak występuje w roli pokrzywdzonej, to chcemy upomnieć się o naszego kolegę. To on był ofiarą, a nie ona. Uważamy, że te jej występy mają jedno na celu - chce uzyskać odszkodowanie od doktora lub zakładu karnego, bo z cmentarza już pieniędzy nie wyciągnie!
     Krzysztof popełnił samobójstwo po imprezie, na której jego koledzy świętowali awanse. Rano wstał, odszedł kilkaset metrów od domu i powiesił się w lesie.
     Fakty czy fantazje?
     
Anna uważa się za ofiarę doktora. Twierdzi, że od listopada 1995 r. była jego pacjentką. - Miałam kłopoty z mężczyznami, gdy już w wieku 16 lat usiłowano mnie zgwałcić. Kiedy jakiś mężczyzna usiłował mnie podrywać - momentalnie zamykałam się. Opowiedziałam o tym doktorowi, wysłuchał mnie, a już podczas drugiej wizyty domagał się ode mnie seksu oralnego. Robiłam to, byłam pod jego wpływem. Później działy się już tylko coraz gorsze rzeczy. Pomińmy to milczeniem. Tym bardziej że doktor uważa, iż są to fantazje seksualne kobiety.
     - Nigdy nie dochodziło do tego, o czym ona mówi. To są bzdury. Kiedyś miała pomysł kręcenia filmów pornograficznych. Pokazała mi "scenariusz". Takie porno byłoby rozchwytywane jak ciepłe bułeczki. Dużo pisała na ten temat. Na przykład: "Na widok mężczyzny, który mi się podobał, dosłownie grzały mi się przewody". Opowiadała o swoich kontaktach seksualnych z innymi mężczyznami, przyznawała się, że zdradzała swojego męża. Nigdy nie była moją pacjentką. Pomagałem jej i nigdy nie sądziłem, że będzie zdolna do tego, co teraz robi.
     Partnerka zastępcza
     
Doktor przyznaje, że trzy lata temu w swoim prywatnym gabinecie korzystał z pomocy Anny jako tzw., partnerki zastępczej. - To jedna z form leczenia. Jeśli przychodził pacjent, który skarżył się na zbyt wczesny wytrysk, to mówiłem mu, że może podjąć leczenie z własną partnerką lub może to zrobić u mnie z partnerką zastępczą. Stawiałem zaporową cenę, by pacjent sam znalazł partnerkę. Chciałem w seksuologii być nie tylko teoretykiem. Tu jest literatura na ten temat.
     W podręczniku, rzeczywiście jest mowa o tzw. partnerkach zastępczych, ale autorzy sygnalizują, że ten sposób leczenia jest "sprawą otwartą". - Kilka razy korzystałem z jej pomocy, była chętna, miała pewne doświadczenie. Po dwóch ostatnich przypadkach, gdy zbyt mocno związywała się z pacjentem, miałem obawy i zaniechałem takiego leczenia. Nie chciałem robić rzeczy niedozwolonej, ale to, co jest dozwolone w seksuologii, nie prowadzi donikąd. Zrobiłem malutki eksperyment, który nie opierał się tylko na gawędziarstwie, a teraz jestem zniszczony - mówi doktor. Powołuje się na naukowe definicje popędu, potencji seksualnej i pobudliwości. - Tu sam wywiad nie wystarcza do postawienia właściwej diagnozy. Doktor broni swoich metod diagnozowania więźniów i pyta: - Jak w stare ramy więziennictwa wstawić seks?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska