O dochodzeniu, które w porozumieniu z amerykańską policją federalną prowadzi Prokuratura Apelacyjna w Katowicach, pisała w poniedziałek Gazeta Wyborcza.
Przeczytaj także:Bydgoszcz. Dokąd po nocną pomoc lekarską?
Łapówki za przetargi?
Postępowanie dotyczy firmy Stryker Polska, jednej ze spółek giganta zza oceanu, Stryker Corporation. Koncern specjalizuje się w dostarczaniu między innymi na polski rynek specjalistycznych urządzeń medycznych, jak implanty, roboty chirurgiczne, protezy stawów, kręgosłupa. Gazeta podaje, że śledztwo obejmuje 51 szpitali na terenie całej Polski, w których rzekomo w latach 2003-2006 mogło dochodzić do korupcji. Lekarze, bądź dyrektorzy lecznic mieli otrzymywać od Stryker Polska łapówki w postaci między innymi drogich wycieczek zagranicznych w zamian za pozytywne rozstrzyganie przetargów, w których startowała amerykańska firma. Co więcej Stryker Polska miała utworzyć również specjalny fundusz na łapówki dla lekarzy.
- Na tym etapie śledztwa mogę jedynie potwierdzić, że jest prowadzone dochodzenie w sprawie oferowania i wręczania korzyści majątkowych - mówi prok. Bożena Jaworek-Kaziród, z katowickiej prokuratury.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Nie komentują śledztwa
Ponadto do tego śledztwa miały zostać również powołane specjalne grupy operacyjne we wszystkich komendach wojewódzkich policji w kraju. Na pytanie, czy to prawda, rzecznik katowickiej PA odpowiada zdawkowo: - Nie zdradzamy szczegółów prowadzonego postępowania ze względu na dobro śledztwa - ucina Jaworek-Kaziród.
Oszczędni w słowa są też w Stryker Polska: - Zgodnie z obowiązującymi w firmie procedurami wewnętrznymi, nie komentujemy kwestii prawnych - odpowiada Marek Patroński, specjalista ds. przestrzegania przepisów w Stryker Polska.
W bydgoskich szpitalach
Czy śledczy badają również dokumenty przetargowe w kujawsko-pomorskich lecznicach? W Komendzie Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy nikt nie chciał komentować tej sprawy. Tymczasem, jak ustaliliśmy firma Stryker Polska Sp. z o.o. wielokrotnie walczyła o kontrakty w bydgoskich szpitalach uniwersyteckich im. Jurasza i Biziela. W tym drugim w 2009 roku, jako jedyny oferent wygrała przetarg na dostawę "konsoli sterującej z napędami laryngologicznymi". Był to kontrakt o wartości ponad 113 tys. zł.

Biznes
Kamila Wiecińska, rzecznik szpitala Biziela: - Zarówno Zbigniew Sobociński, dyrektor do spraw lecznictwa, a także Leszek Kowalik, odpowiedzialny za kwestie techniczne nic nie słyszeli o postępowaniu w tej sprawie w naszej lecznicy.
Czytaj e-wydanie »