W takich meczach zwykle nie decydują umiejętności i potencjał drużyn, ale motywacja. Nie jest łatwo pozbierać się po porażce w półfinale, gdy ambicje sięgały olimpijskiego złota. Finowie marzyli o pierwszym w historii od dawna, Amerykanie nadzieje na trzecie złoto rozbudzili świetnymi meczami w grupie.
Motywacji na pojedynek o brąz wystarczyło tylko Skandynawom. Statystyka celnych strzałów 29:27 wskazuje na wyrównany mecz, ale to Finowie prezentowali hokej szybszy, agresywniejszy i co ważniejsze, skuteczniejszy. Mieli także w bramce Tuukkę Raska, który wrócił do gry po chorobie i obronił wszystkie uderzenia Amerykanów.
Ci stracili dwa pierwsze gole w ciągu 11 sekund drugiej tercji i później już sprawiali wrażenie pogodzonych z losem (w ostatniej tercji strzelali celnie tylko 5 razy).
Dwie bramki strzelił w tym meczu 43-letni Teemu Selanne, który w sumie w sześciu turniejach olimpijskich uzbierał 43 gole i asysty.
W niedzielę wielki finał Szwecja - Kanada (godz. 13.00)
FINLANDIA - USA 5:0 (0:0, 2:0, 3:0)
Bramki: Teemu Selanne (22., 50.), Jussi Jokinen (22.), Juuso Hietanen (47.), Olli Maatta (54.)