Pan Joachim jest Niemcem. Od kilkunastu lat mieszka w Polsce. W czerwcu ubiegłego roku otrzymał wezwanie do zapłaty mandatu za przekroczenie prędkości lub wskazania osoby, która to zrobiła. Pomóc miało mu w tym zdjęcie zrobione przez fotoradar.
Był zaskoczony. W Białym Borze nigdy nie był. Mężczyzny na fotografii nigdy w życiu nie widział. Na zdjęciu dostrzegł audi, a on jeździ mercedesem. Strażnicy miejscy stwierdzili, że to jego pojazd uznając, iż niewyraźna "9" w szeregu liczb na prześwietlonej tablicy rejestracyjnej w rzeczywistości jest "7". Stąd wezwanie, które otrzymał.
Małżonka pana Joachima zadzwoniła do straży miejskiej w Białym Borze. - Kobieta, która odebrała telefon przyznała, że strażnicy popełnili błąd. Przepraszała. Zapewniała, że sprawa jest już załatwiona. Niestety. W lutym tego roku dostaliśmy kolejne wezwanie. Raz można się pomylić. Dwa razy już nie - wyznaje pan Joachim.
Warto zaznaczyć, że zarówno pan Joachim, jego znajomi, jak i dziennikarze "Pomorskiej", nie mieli wątpliwości, że prześwietlona cyfra na tablicy rejestracyjnej jest "9". Komendant Straży Miejskiej w Białym Borze Waldemar Lada, jak twierdzi, takiej pewności jednak nie miał. Dlatego też wezwania podobnej treści otrzymał nie tylko pan Joachim, ale i właściciel tablicy z cyferką "9".
Co ciekawe - okazuje się, że właściciel "dziewiątki" zapłacił już mandat w wysokości 450 zł za wykroczenie, o którym mowa. Dlaczego więc pan Joachim mimo wszystko otrzymał kolejne wezwanie?
- Bo nie odpowiedział na nasze pierwsze - tłumaczy komendant. Dziś też nie jest w stanie sprawdzić, co żona pana Joachima usłyszała od pracowniczki straży miejskiej w czerwcu ubiegłego roku. Nagrania rozmów przechowywane są tylko przez miesiąc.
Po naszej interwencji komendant zapewnił nas, że prześle do pana Joachima pismo z informacją o tym, iż sprawa została ostatecznie zakończona. Dziwi jednak, że nie zakończył jej po tym, jak prawdziwy właściciel spornej rejestracji przyznał się do popełnienia wykroczenia i mandat zapłacił.
Czytaj e-wydanie »