Fotoradar straży miejskiej pojawiać się będzie na toruńskich ulicach tylko do końca czerwca przyszłego roku. Potem zostanie wycofany - tak zdecydowały władze miasta.
- Takie były oczekiwanie społeczne - mówi Aleksandra Iżycka, rzeczniczka prasowa Michała Zaleskiego. - Dzięki temu straż miejska będzie mogła skupiać się na zadaniach porządkowych, które są jej przypisane oraz na profilaktyce. Karanie za przekraczanie prędkości zostawimy policji.
Co na to torunianie?
- Czas najwyższy - komentuje decyzję pan Jan, taksówkarz. - Mnie wprawdzie zdjęcia nigdy nie zrobił, ale niejeden raz widziałem, jak strażnicy ustawiają go w strategicznych miejscach. Nie chodziło o bezpieczeństwo, ale o to, żeby nabić jak najwięcej mandatów.
Pani Karolina Mikulska ma więcej wątpliwości. - Nie jestem kierowcą, więc sprawa mnie bezpośrednio nie dotyczy - przyznaje torunianka. - Zastanawiam się tylko, czy dzięki takiej decyzji nie uaktywnią się piraci drogowi?
Sześć lat z radarem
Fotoradar robił zdjęcia piratom drogowym przez ponad sześć lat - miasto kupiło go w 2008 roku, by poprawić bezpieczeństwo na drogach. Równocześnie w straży zatrudniono 10 pracowników z orzeczeniem o niepełnosprawności, byli potrzebni, by porządkować ewidencję mandatów. W pierwszym roku działania urządzenie nie dało się specjalnie we znaki kierowcom. Municypalni wystawili wtedy 1,7 tys. mandatów na sumę 292 tys. zł. Ale już w 2009 fotoradar zaczął siać postrach. Mandatów było ponad trzy razy więcej, bo prawie 6,5 tysiąca.
Co z tego miało miasto?
Dzięki temu do miejskiej kasy wpłynął blisko milion zł.
Przez kolejne miesiące urządzenie pracowało pełną parą - z małym wyjątkiem w 2011 roku, kiedy to zarobiło dla miasta "tylko" 803 tys. zł. Ale już rok później nadrobiono to z nawiązką i dzięki radarowi budżet miasta zwiększył się o 1,2 mln zł.
W 2014 radar rozbił pijany kierowca i na kilka miesięcy urządzenie zniknęło z toruńskich ulic. Jesienią powróciło, ale nie na długo. Co stanie się z fotoradarem w lipcu przyszłego roku?
- Prawdopodobnie zostanie sprzedany w drodze przetargu, tak jak to się dzieje np. z samochodami straży - mówi Jarosław Paralusz, rzecznik prasowy toruńskiej Straży Miejskiej. - Na pewno nie trafi do muzeum.
Dopóki jednak to się nie stanie, kierowcy muszą poskromić radość. Do czerwca sprzęt ma zarobić jeszcze pół miliona zł - tak wyliczono, planując budżet na przyszły rok.
Czytaj e-wydanie »