Dwa z nich będą mierzyć prędkość i fotografować piratów drogowych w Inowrocławiu, jeden w Janikowie i jeden w Gniewkowie.
Za unijne pieniądze
W Inowrocławiu fotoradary na masztach mierzyć będą prędkość pojazdów poruszających się aleją Niepodległości i ul. Poznańską. W Gniewkowie urządzenie będzie mieć baczenie na kierowców podróżujących obwodnicą, a w Janikowie na tych jadących przy stacji paliw.
- Urządzenia dotarły do Inowrocławia na skutek ogólnopolskiego rozdziału. Ich zakup sfinansowany został natomiast przez fundusz Unii Europejskiej - mówi podinsp. Sławomir Kosiński, szef inowrocławskiej "drogówki".
Doskonała jakość
Fotoradary wyposażone są w wysokiej jakości sprzęt do rejestracji pojazdów przekraczających prędkość. Wykonywane przez nie zdjęcia są bardzo dokładne i wysokiej rozdzielczości. Rozpoznanie osoby za kierownica auta, to żadna trudność. Na dodatek policja wyposażona została w doskonały sprzęt komputerowy do obsługi zdjęć. O pomyłce nie ma więc mowy.
- Ważne jest też i to, że fotoradary stacjonarne pracować mogą bez względu na porę dnia i pogodę. Zmierzą prędkość i wykonają zdjęcia w nocy oraz podczas ulewy. Wyposażone są bowiem w podczerwień, a także urządzenia utrzymujące odpowiednie warunki pracy - klimatyzatory na lato i specjalne grzałki na zimę - dodaje Kosiński.
W obie strony
Każdy fotoradar można ustawić w odpowiednim kierunku. Na przykład przy alei Niepodległości jednego dnia będzie mierzyć prędkość aut jadących z centrum Inowrocławia na Rąbin, a drugiego skontroluje pojazdy zmierzające z Rąbina. Policja podkreśla, że choć nie musi, to jednak doprowadzi do tego, żeby na ulicach z fotoradarami znalazły się specjalne znaki informujące o kontroli prowadzonej przez te urządzenia.
- Oprócz radarów stacjonarnych od października używamy już także fotoradaru przenośnego. Nie rezygnujemy również ze współpracy ze strażą miejską, która także posiada takie urządzenie - zauważa podinspektor. Kosiński dodaje też, że osoby zarejestrowane przez fotoradar mogą być wezwane w celu ukarania do siedziby drogówki nawet telefonicznie. Jeśli właściciel aut twierdzić będzie, że za kierownicą zasiadała inna osoba, musi podać jej personalia. Jeśli nie będzie chciał tego uczynić, zostanie także ukarany mandatem.