Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Franz Astoria Bydgoszcz polubiła horrory. Pokonała AZS Szczecin

(as)
Asysty Pawła Lewandowskiego dobrze wykorzystywał Wojciech Fraś (u dołu).
Asysty Pawła Lewandowskiego dobrze wykorzystywał Wojciech Fraś (u dołu). Archiwum
- Takie mecze sprawiają, że zespół wzmacnia się psychicznie - twierdzi Jarosław Zawadka, trener Franz Astorii Bydgoszcz. Jego podopieczni odrobili 14 punktów straty i pokonali wyżej notowany zespół ze Szczecina.

Franz Astoria Bydgoszcz - AZS Szczecin 83:80 (25:22, 14:26, 25:24, 19:8)

FRANZ ASTORIA: Bierwagen 23, 6 zb., Szyttenholm 16 (1), 4 zb., 3 as., Robak 11 (1), 3 as., Laydych 11 (3), Lewandowski 4, 5 as. oraz Fraś 16, 8 zb., 2 prz., Rąpalski 2, Małgorzaciak 0, Barszczyk 0.
AZS: Pacocha 18 (1), 5 as., Mielczarek 13, 7 zb., 4 as., Koszuta 10, 5 zb., Majcherek 9 (3), Miszczuk 2 oraz Biela 11 (1), Raczyński 6, Linowski 4, Pytyś 4, 5 zb., Balcerek 3 (1).

Po laniu w Toruniu można było mieć obawy o formę psychiczną kilku bydgoskich zawodników. Do tego kłopoty zdrowotne ma kilku innych, zaś AZS przyjechał wygrać, bo walczy o udział w play off.

Mentalnie gospodarze przygotowani byli jednak znakomicie. W 1. kwarcie zaskoczyli szczecinian skutecznością. Objęli prowadzenie 11:8, bo dwa razy z dystansu trafił Laydych, a raz... Szyttenholm. Gdy 4 pkt. dołożył Bierwagen, kolejną "3" Laydych, a Dorian trafił spod kosza, na tablicy widniał wynik 20:13 i trener gości poprosił o czas.

Zmiany w składzie AZS sprawiły, że gra gości nabrała rumieńców. Wzmocnili obronę, poprawili skuteczność (ok. 60%), a bydgoszczanie rozdawali "prezenty". - Kilka głupich strat pozwoliło zdobyć rywalom łatwe punkty z kontr - przyznał Zawadka.

Majcherek trafiał z dystansu (3 razy), a Biela i Koszuta z kontrataków i w 14. min AZS objął prowadzenie 33:31. Przed przerwą wzrosło ono nawet do 48:39, bo szczecinianie dominowali na tablicach (23-15) i grali bardzo skutecznie (24/34 z gry). W 26. min po rzucie Pacochy AZS prowadził najwyżej, bo 59:45, ale to był ostatni słaby moment Franz Astorii. Kolejne 14 minut wygrała 35:21!

Hasło do walki dał Bierwagen, z ławki świetnie wszedł Fraś. - Był wojownikiem. Gdy Dorian miał kłopoty z faulami, pod koszem twardo walczył z Mielczarkiem. Zresztą świetnie w tej roli spisał się także Rąpalski. Dzięki temu Szyttenholm dotrwał do końca i zdobył ważne punkty - przyznał Zawadka.

Z każdą minutą malała przewaga AZS. Na 75:76 z dystansu przymierzył Robak, a prowadzenie 79:78 dali Szyttenholm i Bierwagen. Potem wolne trafił Pacocha, ale chwilę później popełnił faul w ataku. Przy 79:80 wolne spudłował Robak, lecz chwilę później punkty zdobył Szyttenholm. Strata Koszuty, faul na Frasiu i jego pewne wolne (6/6) pozwoliły wyjść na 3 pkt. prowadzenia. Rzut rozpaczy Mielczarka nie doszedł celu.

Więcej w poniedziałkowym, papierowym wydaniu "Pomorskiej"

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska