Trener Jarosław Zawadka i sponsor Rafał Franz nie mówią wprost o awansie do I ligi. Mowa jest o potwierdzeniu 2. lokaty po rundzie zasadniczej czyli awansie do finału play off. Open Florentyna Pleszew wydaje się zbyt silna finansowo i personalnie, aby pozwoliła sprzątnąć sobie sprzed nosa 1. lokatę. Zawsze jednak pozostaje jeszcze furtka w postaci turnieju barażowego wicemistrzów 3 grup II ligi o ostatnie miejsce w I lidze.
Finał. Tak łatwo powiedzieć. Trzeba bowiem przejść 2 rundy, a rywale mają podobne apetyty. Już pierwsza przeszkoda - Żuraw z Gniewina wydaje się trudnym przeciwnikiem.
- Są zgrani, znają się z innych klubów z wybrzeża, w których razem grali. To ich główny atut - mówi trener Zawadka.
- Mają doświadczony skład, kilku niezłych wysokich, przyzwoity obwód, wszyscy potrafią rzucać za 3 punkty. Nie ma gwiazd, to zespół - dodaje szkoleniowiec.
W Gniewinie "Asta" dostała mocne "smary", przegrywając po 3 kwartach już 47:66, w sumie 71:81. Wtedy zagrała jednak mocno osłabiona. U siebie nie dała Żurawiowi większych nadziei, triumfując 74:57, choć po 3 kwartach było tylko 48:44. Z kolei w tym meczu rywale zagrali bez najlepszych graczy: Pawłowskiego i Iglińskiego.
- Klub miał kłopoty finansowe, nie płacił. Obaj nie chcieli grać za darmo. Widać jednak, że pieniądze się znalazły, bo Pawłowski wrócił ostatnio, a na play off pewnie namówią również Iglińskiego - konkluduje Zawadka.
Pawłowski to śr. 16,1 pkt. (1. strzelec) i 5,6 zb., Igliński to 4,8 as. (1. podający). Trzeba bardzo uważać także na Kobusa - 14,7, 4,8 zb. czy Wilka - 6,9 zb. Jest też całe grono rzemieślników.
Pocieszające dla Franz Astorii jest, że lepiej prezentuje się od rywala statycznie: 84,2 - 79,8 w zdobywanych punktach, 34,4 - 32,5 w zbiórkach, 16,6 - 15,2 w asystach, 9,8 - 6,8 w przechwytach, 11,3 - 14 w stratach.
- Rywala znamy, znamy jego mocne i słabe strony. To nie ma jednak znaczenia. Musimy zagrać swoją koszykówkę, dobrze wejść w mecz. Przede wszystkim muszą zaskoczyć wszystkie ogniwa, szczególnie Sebastian Laydych, który jest jedną z głównych opcji w ataku, a z Żurawiem zdobywał 4 i 7 punktów - tłumaczy Zawadka.
Trener Franz Astorii ma jednak duży problem. Na 99% nie zagra Dorian Szyttenholm. Jak już informowaliśmy w sobotę, podczas piątkowego sparingu ze Sportino spadł na plecy z dużej wysokości. Po prześwietleniu okazało się, że ma zbite płuco.
- Niestety, nie czuje się jeszcze dobrze, w ślinie pojawia się krew. Ma mieć jeszcze konsultację, ale nie ma co ryzykować. Dobrze będzie jak wydobrzeje na sobotni rewanż w Gniewinie. Najważniejsze, żebyśmy wygrali mecz numer 1, wtedy mamy wszystkie atuty w ręku, w najgorszym przypadku trzeci mecz u siebie. Będzie ciężki bój - kończy opiekun Franz Astorii.
Mecz z Żurawiem w środę o 19.00 w hali przy ul. Waryńskiego.