Albert Menheere i Cor Damen byli po raz ostatni w Chojnicach w tej roli. Na spotkaniu w ratuszu padło zdanie - Fundacja gasi światło. Owszem, Albert Menheere, odpowiedział na zaproszenie burmistrza, żartując, by ten się nie zdziwił, bo faktycznie może kiedyś zjawić się w jego gabinecie we wtorek. W dzień interesanta, a więc do pomocy. Ale to już prywatnie, a nie z Fundacji.
Przypomnijmy, Fundacja Kienkeurig z Waalwijk przez 29 lat pomagała chojniczanom, ale tym najbardziej potrzebującym, a więc niepełnosprawnym, chorym. Przywożono m.in. sprzęt, wózki. Długo by wymieniać.
Wszystko zaczęło się od przyjaźni mecenasa Edmunda Pięknego z Josem Collardem. I od przeznaczania dochodów z gry w bingo. Holendrzy chcieli podziękować Polakom, którzy wyzwolili ich miasto w czasie II wojny światowej.
Collard od dawna choruje, od 15 lat to Menheere angażował się we wszelkie działania i je koordynował. Podczas spotkania w ratuszu poprosił o uczczenie minutą ciszy pamięci nieżyjącego mecenasa. A sam wyznał, że Fundacja musi zakończyć działalność. Dlaczego, wyznał to już w liście do burmistrza. Powtórzył - wiek i stan zdrowia członków Fundacji, które uniemożliwiają dalsze aktywne działanie.
- To była dla nas bardzo trudna decyzja - mówił. - Byliśmy bardzo zadowoleni, że mogliśmy to dzieło TPH. Szukałem jakiegoś alternatywnego wyjścia. Musiałem bić się z emocjami, bo trudno skończyć pomoc dla osób, które są w bardzo trudnej sytuacji i zakończyć pomoc dla TPH.
Menheere ma żal do przedstawiciela Europarlamentu, który obiecał pomoc dla TPH. - Można być wielkim politykiem, ale to nie znaczy, że jest się wielkim człowiekiem!komentował.
I dodawał, że czyny są o wiele głośniejsze niż słowa.Pukali do różnych drzwi, także Janusza Lewandowskiego. Co teraz? Menheere zostawił wskazówki i niemal wprost dał do zrozumienia, że to właśnie miasto Chojnice powinno teraz zwiększyć swoje zaangażowanie.
Takie same statuetki "Przyjaciół" Menheere podarował i burmistrzowi Arseniuszowi Finsterowi, i Małgorzacie Kaczmarek, prezesce Towarzystwa Przyjaciół Hospicjum. Sam bił brawo Kaczmarek i cieszył się z tytułu Wolontariusza Roku, który właśnie otrzymał od TPH. Śmiał się, że najbardziej ucieszy się jego żona, która prosi go o pomoc w porządkach domowych.
Menheere nie miał wątpliwości - najważniejszą inwestycją dla Chojnic jest dokończenie budowy hospicjum. Jedną z danych wskazówek było to, by dialog prowadzić między różnymi siłami politycznymi, by osiągnąć zamierzony cel: - Nie zapominajcie być przy tym przejrzyści.
Holender zauważył, że opieka paliatywna to nie jest kwestia polityczna, tylko prawo każdego człowieka do godnej opieki. - Martwi mnie, że budowa hospicjum trwa zbyt długo - mówił.
Warto podkreślić, burmistrz wzruszył się jak nigdy dotąd. Wziął sobie te wskazówki chyba od razu do serca, bo nie tylko ocierał łzy, ale i obiecał Albertowi, że podwoi swoje starania na rzecz dokończenia budowy hospicjum. A na wczorajszej konferencji prasowej, zapytany, jaki wymiar będzie miała ta pomoc, powiedział, że wystąpi do radnych, by wsparli to zadanie finansowo.
O jakiej kwocie mowa? Usłyszeliśmy, że to może być suma 500 tys. zł. Ale burmistrz ma świadomość, że do dokończenia zadania brakuje jeszcze 3 mln 600 tys. zł, a to rocznie, patrząc w cyklu trzyletnim - 1 mln 200 tys. zł.