Urząd wystąpił do Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku o przeprowadzenie kontroli linii brzegowej nad wodami. Po co? Bo zdaniem urzędników systematycznie jest ograniczana dostępność do wód, mimo że przepisy stanowią inaczej. Kontrola się odbyła, ale jedynie w Swornegaciach i dotyczyły grodzenia nieruchomości do wód rzeki Brdy. Efekt? Inspektorzy nie stwierdzili ograniczeń, które uniemożliwiałyby przechodzenie przez te nieruchomości w obszarze 1,5 m od brzegu rzeki. Na jednej z posesji zauważyli w ogrodzeniu furtki zamykane na haczyk, który w każdej chwili można otworzyć i przejść wzdłuż brzegu.
Mimo to dyrektor RZGW wydał zarządzenie pokontrolne i właściciele zostali pouczeni o prawach i obowiązkach oraz ograniczeniach wynikających z faktu, iż ich posesje przylegają do wód publicznych. Przypomina, że właściciel posesji jest zobowiązany zapewnić swobodne przejście, ale nie upoważnia ono przechodzących do biwakowania, wędkowania, składowania sprzętu pływającego czy zakłócania spokoju. Teren, o którym mowa, można oznaczyć tabliczką "Teren prywatny".
Zobacz także: Kajakiem z Bydgoszczy do Berlina [zdjęcia z wyprawy]
- Nie do końca zgadzam się z protokołem Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej - mówi wójt Zbigniew Szczepański. - Może być tak, że furtka odstraszy zwykłego turystę. To samo może sprawić tabliczka "Uwaga, zły pies!", a takie metody też są stosowane.
- Ta interwencja miała ocenić skalę problemu, ale była jedynie wyrywkowa - komentuje Andrzej Brunka, szef wydziału rolnictwa. - Poza tematem swobodnego przejścia jest też inny - zabudowa wód przez nielegalne pomosty. Na kolejny rok jest zapowiadana kompleksowa kontrola - posesja za posesją.
Jak podkreślają w urzędzie, już sama zapowiedź kontroli sprawiała, że furtki znikały. - Czekamy więc na ciąg dalszy - mówią Szczepański i Brunka.
Przypominają też, że każdy pomost musi mieć pozwolenie wodnoprawne i musi być dostępny.