Zagadka ma swój początek w Gliwicach. To tu, podczas wyburzania kamienicy, natrafiono na tablicę z napisem: "Witold i Jadwiga, zginęli śmiercią tragiczną w pożarze kościoła w Żninie“. Nie zlekceważyli tego znaleziska śląscy miłośnicy historii.
Z muzeum i ratuszem w Żninie skontaktował się Marian Jabłoński. Z "Pomorską“ pan Jurkowski. Zaapelowali o pomoc w ustaleniu szczegółów. Jak zaznaczyli, kłopotliwy jest fakt, że nazwisko tych osób jest nieczytelne.
Zaangażowanemu w temat regionaliście Zbigniewowi Zwierzykowskiemu udało się na razie ustalić, że pożar kościoła był, ale w roku 1941 (a nie jak sugerują w Gliwicach w 1939), jednak nie w Żninie, tylko w Dziewierzewie. - Mieli do niego doprowadzić Niemcy, którzy w specyficzny sposób postanowili uczcić zdobycie Paryża przez wojska hitlerowskie - dowiedzieliśmy się. Jednak wraz z tym brak informacji, czy podczas tego pożaru były ofiary śmiertelne. - Próbujemy dotrzeć do najstarszych mieszkańców - dowiedzieliśmy się w muzeum. A skąd skojarzenie z Dziewierzewem? - W tamtym czasie miejscowość była w powiecie żnińskim i na tablicy - być może - jest uogólnienie.
Pozostaje też tajemnicą, dlaczego tablica znalazła się w Gliwicach?- Może w nękanej kryzysem Polsce Witold i Jadwiga wyruszyli na północ w poszukiwaniu pracy, znaleźli ją na Pałukach i zginęli, a tablica była wmurowana w ścianę domu symbolicznie? Ale jeśli tak, to ciała winny zostać na Pałukach. Tylko gdzie są?
Czytaj e-wydanie »