A Mariusz, a tak naprawdę Janek, znany kierowcom jako "Generał" bardzo się z tego cieszy. I cieszy się jego matka, bo pasja Mariusza nie tylko ułatwia życie "mobilkom", ale daje ogromną motywację także jej synowi. Dlatego Wiesława, gdy tylko Janek ją poprosi, cierpliwie podaje mu zeszyt z wypisanymi w porządku alfabetycznym nazwami włocławskich ulic. Ale prosi ją rzadko, bo rzadko do notatek zagląda, a z mapy nie korzysta nigdy. - Fenomenalna pamięć, niesamowite wyczucie czasu - tak mówi o nim włocławski CB radiowiec, o ksywce McGyver.
Jazda na pamięć
- "Generał", "Generał", jak ścieżka do Torunia? Gdzie misiaki z suszarką? A miśki na hulajnodze? - Mariusz wywoływany jest przez kierowców kilkaset razy dziennie.
- Potrafi prowadzić jednocześnie kilka samochodów, w niezrozumiały dla nas sposób ocenia odległość, jaką pokonali. Nikt nie wie, jak on to robi - mówi włocławski kierowca.
Jak?
- Zawsze miałem bardzo dobrą pamięć, w szkole nie musiałem niczego wkuwać, wiadomości same wpadały mi do głowy, zwłaszcza z przedmiotów ścisłych, matematyki, fizyki, gorzej z czytaniem, oj tego nie lubiłem... - śmieje się "Generał".
Mariusz lubi się śmiać, lubi rozmawiać i gdyby miał więcej sił, spędzałby przy radiostacji cały dzień. Gdyby nie trzęsły mu się ręce, mógłby sam szukać nazw ulic w swoim zeszycie. Gdyby chodził, mógłby obserwować zmiany, jakie zachodzą w mieście, a gdyby jeszcze miał lepszy wzrok... Ale ręce, choć duże, męskie - są jednak słabe. - Prawie niewładne. Nie mogę dotknąć twarzy, o widzi pani, jak się trzęsą? Coraz mocniej - demonstruje.
Skręt, teraz setka prosto
- "Generał", "Generał", jak jechać do Płocka? - Mariusz potrafi rozróżnić setki głosów, z wieloma kierowcami rozmawia zawsze, kiedy tylko są w okolicach Włocławka. Wyjaśnia, kiedy skręcić, dlaczego trzeba zawrócić, mówi, gdzie objazd i pomaga ominąć korki. Ostrzega przed remontami i niemal każdą wyrwą w drodze. Kierowcy, którzy znają nie tylko jego głos, nie potrafią zrozumieć, jak on to robi.
- Potrafi zapamiętać każdy szczegół rozmowy z radiowcami, właśnie stąd te dokładne informacje. Ale zdobywać taką wiedzę nie wychodząc z domu? Nieprawdopodobne! - z podziwem kręci głową jeden z CB-radiowców. A Mariusz o swoich umiejętnościach z wyjątkową skromnością mówi, że po prostu są. Tak jak są drzewa, ptaki i pory roku. Tak jak są mniejsze i większe radości. Tak jak są smutki, dramaty. Te zdolności po prostu ma. Dał mu je los. Tak, jak dał mu chorobę. Nieuleczalną.
- "Generał", "Generał", którędy na Łódź? - z pomocą Mariusza kierowcy bez żadnego problemu znajdują drogę do każdej miejscowości, wiedzą, którą trasą najszybciej, najbezpieczniej, bezstresowo.
- To radio mam dziesięć lat, ale z kierowcami rozmawiam już od bardzo, bardzo dawna, zaczęło się od krótkofalówki - opowiada Mariusz. Dyskutują nie tylko o drodze, policji i korkach, ale o życiu i wszystkich problemach dnia codziennego.
Tych małych, błahych i dużych, nie dających po nocach spać. - Kierowców, którzy są w trasie od kilku dni i jeżdżą po kilkanaście godzin dziennie, zmęczonych i sennych, muzyka, czy to z płyty, czy w radio nie jest w stanie rozbudzić. Co innego rozmowy przez CB. Gdy się z kimś zagadasz, czas szybciej płynie, a zmęczenie mija - zapewnia McGyver.
Dorosłe dziecko
Przy CB dzień szybciej mija także Mariuszowi. - Syn siada do radia już wczesnym rankiem - mówi Wiesława. Rozmawia z kierowcami aż do godz. 21.00, oczywiście z przerwami na odpoczynek. - Mama bardzo dba, żebym się zdrzemnął - mówi "Generał". Troszczy się o syna, mimo że młodzieńcze lata Mariusz już dawno ma za sobą. Opiekuje się nim każdego dnia, choć już dawno stuknęła mu czterdziestka. Od kiedy wyszedł z wojska na krótką przepustkę, zajmuje się nim, jak wtedy, gdy był małym dzieckiem.
- Nie chciałem iść do wojska, miałem nadzieję, że mnie nie wezmą, to z tej mojej niechęci ksywka "Generał". Wymyślił ją szwagier, bo wciąż powtarzałem, że munduru nie założę - opowiada mężczyzna. Jednak do wojska poszedł. A gdy wrócił, nic już nie było takie, jak dawniej. - Patrzyliśmy przez okno, jak idzie do domu - wspomina Wiesława dzień, w którym Mariusz przyjechał na przepustkę. - Chwiał się, wyglądał jak pijany.
O to, że jest nietrzeźwy, posądzają go czasem także kierowcy, którym ksywka "Generał" jest zupełnie obca. Jednak, jeśli w eterze słychać wyzwiska pod jego adresem i nieprzyjemne komentarze typu: - Spadaj dzieciaku! Napiłeś się, to idź spać!
Natychmiast inni CB-radiowcy stają w obronie Mariusza. - Nie wiesz, co mówisz człowieku! Odczep się od "Generała"! - nie trzeba długo czekać na cięte riposty.
Kierowcy, którzy znają Mariusza, doskonale wiedzą, że nie pije, a ten lekko bełkotliwy głos nie jest z powodu drinków. - Zaczynam mówić niewyraźnie, gdy się zmęczę - wyjaśnia mężczyzna.
Stwardnienie
Bo ten chwiejny krok, którym w 1985 roku Mariusz wracał do domu, niestety, nie był spowodowany wypiciem kilku głębszych. Był pierwszym symptomem stwardnienia rozsianego, nieuleczalnej choroby, z którą Mariusz zmaga się od 23 lat. Radzi sobie dzielnie. Jak prawdziwy generał.