- Nie potrafiąc złamać sprzeciwu krajów, które wprowadziły zakazy na uprawy GMO, komisja proponuje kompromisowy trik - uważa Joanna Miś, koordynatorka kampanii "Stop GMO" w polskim oddziale Greenpeace.
Komisja Europejska przedstawiła wczoraj propozycję, która przyspieszy proces dopuszczania upraw GMO na terenie Unii Europejskiej. W zamian za zaniechanie sprzeciwu wobec tej technologii, komisja obiecuje krajom członkowskim większe prawo wprowadzenia zakazu upraw transgenicznych na swoich terytoriach.
- Kraje członkowskie mają mieć większą swobodę wprowadzania zakazów upraw roślin genetycznie modyfikowanych niż do tej pory. Ale w zamian za "przymknięcie oka" na kwestie bezpieczeństwa dla zdrowia i środowiska naturalnego związane z tymi uprawami. Mają też nie kwestionować procesu ich autoryzacji w Unii Europejskiej.
Propozycja komisji pozwala państwom członkowskim na wprowadzanie zakazów uprawy GMO na podstawie argumentów, które odwołują się do niebezpieczeństwa skażenia tradycyjnych odmian i pochodzących od nich produktów.
Nie zezwala ona jednak na powoływanie się na argumenty dotyczące aspektów zdrowotnych i związanych ze środowiskiem naturalnym, co było podstawą dotychczasowych zakazów. Nie uwzględnia też procedury postępowania w sytuacji skażenia spowodowanego przez uprawy GMO dozwolone na terytorium danego kraju członkowskiego.
Polski rząd opowiada się przeciw zastosowaniu w rolnictwie technologii GMO. Ale nie wprowadził, tak jak np. Francja i Niemcy, zakazu uprawy kukurydzy MON810 i ziemniaka Amflora (jedynych obecnie roślin modyfikowanych genetycznie dopuszczonych do uprawy w UE).
Udostępnij