W godzinach szczytu jest nie do wytrzymania. Dzisiaj rano problem jeszcze bardziej się nasilił. Jazda samochodem była dłuższa o dobrych kilkadziesiąt minut. Nie dziwą zatem narzekania kierowców, którzy mają już dość tego komunikacyjnego chaosu.
Jedną z przyczyn gigantycznego korka jest lokalizacja tymczasowego przystanku. Autobusy nie mają teraz zatoczki. Zatrzymują się więc na jedynym otwartym pasie, co skutecznie blokuje ruch.
Firma Skanska, która wykonuje remont zastanawia się z toruńskim MZK nad przeniesieniem przystanku. Kierowcy sugerują też, by drogowcy pracowali po zmroku, a także w niedzielę. Wtedy ruch jest najmniejszy.
- Na zmiany w harmonogramie prac się jednak nie zanosi - tłumaczy rzecznik toruńskiego MZD Agnieszka Kobus-Pęńsko.
Pomysł z nocnymi pracami nie jest wcale oderwany od rzeczywistości. Na zachodzie tak się pracuje. Dodajmy, remont na Szosy Lubickiej zakończy się w połowie grudnia.
Prace pochłoną prawie 4 miliony złotych i ... masę nerwów.