Gimnazjalistki z Bydgoszczy zatruły się lekiem na kaszel. Trafiły do szpitala

Jako pierwsza we wtorek do szpitala trafiła gimnazjalistka z Zespołu Szkół nr 10 przy ul. Karłowicza. Karetkę wezwała szkolna pielęgniarka po tym. Dziewczyna zachowywała się dziwnie w czasie lekcji. Sprawiała wrażenie nieobecnej.

Okazało się, że pomoc jest potrzebna jeszcze trzem innym uczennicom tej szkoły. Dziewczyny trafiły na oddział intensywnej opieki medycznej szpitala dziecięcego oraz do szpitala im. Jurasza. Ich życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo.

Czytaj: Narkotyki królują w szkołach. Młodzież: "Jaramy" dla zabawy
Z ustaleń lekarzy wynika, że gimnazjalistki zażyły we wtorek po dziesięć tabletek taniego leku na kaszel, który jest powszechnie dostępny w aptekach bez recepty. Dziewczyny chodzą do klasy sportowej i pochodzą z dobrych domów. Mają bardzo dobre wyniki w nauce i nigdy nie sprawiały kłopotów wychowawczych. Za zgodą rodziców wezmą udział w programie wczesnej interwencji realizowanym przez Poradnię Profilaktyki i Pomocy Rodzinie.

Wiadomo, że młodzieży zdarza się sięgać po leki przeciwkaszlowe jako środek odurzający. Zawierają one dextrometorfan, który w działaniu przypomina opium. Działa halucynogennie, ale jego przedawkowanie grozi śmiercią.

Dyrektorka Zespołu Szkół nr 10 nie zamierza pozostawać bezczynna. - Od wtorku pilnie śledzę wszystkie fora w internecie na temat narkotyków. Jestem przerażona informacjami, które tam można znaleźć - mówi portalowi bydgoszcz.gazeta.pl - Dzieciaki piszą, co trzeba wziąć w zależności od wagi ciała, wskazówki, jaką dawkę sobie zaaplikować, i tak dalej. Jak to możliwe, że leki dające takie skutki są tak łatwo dostępne, można je kupić bez recepty i na dodatek za grosze? Trzeba coś z tym zrobić.

Wiadomości z Bydgoszczy