- To jeden z najbrzydszych obiektów w mieście i fatalna wizytówka Włocławka - twierdzą zgodnie mieszkańcy. Dworzec został wybudowany na pięciohektarowej działce w 1975 roku i nic nie wskazuje na to, by od tamtej pory był remontowany. Odrapana elewacja, obskurne wnętrza, ławki, na których strach usiąść, nieczynny bar - to
dworcowa rzeczywistość
Po cyklu publikacji o dworcu prezydent Władysław Skrzypek podjął rozmowy z PKP na temat przekazania obiektu miastu w zamian za zaległe podatki od nieruchomości. Rozstrzygnięto nawet konkurs na wizję architektoniczną obiektu, nagrodzone projekty można oglądać w holu włocławskiego ratusza. W sprawie ewentualnego przekazania dworca zapadła cisza, przerywana jedynie pojedynczymi deklaracjami o wykonaniu w br. drobnych remontów i napraw za jakieś 20 tys. zł.
Tymczasem na swojej stronie internetowej PKP informuje, że od marca tego roku trwają rozmowy o przekazywaniu samorządom dworców. Takich niedużych jest w Polsce ponad 1500. Z inicjatywy PKP podpisano też pierwsze umowy z władzami największych miast, m.in. Gdyni, Warszawy, Łodzi, Krakowa, Katowic i Kielc o wspólnym zagospodarowywaniu nieruchomo-ści należących do kolei.
W lipcu w trzydziestotysięcznym Giżycku oddano do użytku wyremontowany dworzec. Modernizację sfinansował tamtejszy samorząd, inwestując 1,2 mln złotych w
obiekt dzierżawiony od kolei
Przykład Giżycka zainspirował innych, wizerunki swoich dworców chcą zmienić na podobnej zasadzie Frombork, Ostróda i Kętrzyn. Włocławskim problemem może być to, iż na mocy porozumienia sprzed lat użytkownikiem dworca, obok PKP, jest także PKS. Obecnie przed Naczelnym Sądem Administracyjnym toczy się proces mający ustalić stosunki własnościowe obiektu.
**
