To nie jest dobra wiadomość. Próbowali wszystkiego, odwoływali się, ale ministerstwo jest nieubłagalne, 872 tys. 342 zł trzeba oddać i koniec. - Dostaliśmy decyzję z ministerstwa finansów. Nie uwzględniono naszych odwołań i jesteśmy zobowiązani oddać pieniądze - informuje Jerzy Kowalik, członek zarządu w starostwie. - Nie jest to dobra informacja dla nas. Staramy się wyprowadzić powiat na prostą, a tu taka decyzja. W ministerstwie wiedzą, że prowadzimy program naprawczy, ale widocznie nie interesują ich nasze problemy finansowe.
Czytaj: W starostwie tucholskim mają nadzieję, że nie będą musieli oddawać kasy
Przypomnijmy, na początku roku ministerstwo finansów upomniało się o źle naliczoną subwencję oświatową za 2010 r. Wówczas urzędnicy nie tracili nadziei i pisali odwołania z nadzieją, że nie będą musieli płacić tak ogromnej kwoty. Wówczas Kowalik twierdził, że sprawa nie jest beznadziejna.
Spytaliśmy , co zrobi powiat w tej sytuacji. Czy mają jeszcze szansę na odwołanie lub jakąkolwiek inną formę ucieczki od płatności? - Rozważaliśmy jeszcze odwołanie do wojewódzkiego sądu administracyjnego, ale po naradzie odstąpiliśmy od tego , to byłoby tylko odsuwanie w czasie tego, co jest nieuniknione - dodaje szef oświaty. - Jedyne wyjście to spłacać w ratach.
Dlatego też, jak zaznaczył Kowalik, dziś wysłali pismo do ministerstwa, w którym zwracają się z prośbą o płatność w ratach. - To jedyne dla nas ratunek, na pewno nie jesteśmy w stanie znaleźć takiej kwoty. Płatność jednorazowa byłaby dla nas zabójcza - mówi Kowalik. - W tym roku przy planowaniu budżetu nie uwzględniliśmy takiej kwoty. Kiedy będziemy musieli oddać kwotę, nie wiem. W tej chwili nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy zaczniemy spłacać ani na ile rat nam rozłażą i czy rozłożą. Dostaniemy odpowiedź, będziemy myśleć.
Czytaj e-wydanie »