Chodzi o siedem działek w Chojniczkach, które są przeznaczone pod zabudowę mieszkaniową jednorodzinną lub wielorodzinną, a które w kolejnych przetargach nie wzbudziły zainteresowania potencjalnych inwestorów.
- A przecież wcześniej ludzie kupowali działki w Chojniczkach - ubolewa wójt Zbigniew Szczepański. - Czasem nawet nie z myślą o tym, żeby się pobudować, ale o tym, żeby ulokować pieniądze.
W ubiegłym roku działki były wystawiane trzykrotnie i nic. Samorządowcy łamali sobie więc głowy, co zrobić, żeby przyciągnąć chętnych i wymyślili 50-procentową ulgę. Jakiś ruch trzeba było zresztą zrobić, bo działek pod lasem jest w sumie 29, siedem ma wycenę rzeczoznawcy. Więc w perspektywie są kolejne przetargi. I w gminie nie ukrywają, że jeśli manewr z obniżką ceny się uda, to kolejne grunty będą wystawiać w przetargach też w ten sam sposób. A tereny są uzbrojone, więc przyszłych mieszkańców Chojniczek nie będzie czekała droga przez mękę.
Urząd podobnie podchodzi także do mieszkań komunalnych, których pozbywa się na dogodnych zasadach - za pół ceny - już od 1990 r. I jest efekt, bo poszło ich dwieście. Co ciekawe, tutaj - inaczej niż w mieście - jest możliwość zakupu na raty w ciągu dziesięciu lat. System się sprawdza, gminie odpada problem kominów czy pieców, ludzie bardziej dbają o to, co jest ich własnością.
Samorządowcy nie ukrywają też, że bardzo zależy im na tym, by jak najwięcej osób osiedlało się w gminie. I nie chodzi o splendor, żeby się chwalić, że na dziś mieszkańców jest 17 tys. 777, ale o to, że podatek dochodowy wzrósł gminie z 3 mln zł na 6. Niewykluczone, że dla przybyszów będzie jakaś nagroda, na przykład w postaci losowania komputera! W grę wchodzi także znajdowanie lokum dla rodzin wielodzietnych, bo warto też zawalczyć o bon oświatowy...