W połowie grudnia ciężki sprzęt firmy Erplast wjechał na pole naszego Czytelnika, aby zamontować tam przydrożne instalacje do podświetlania znaków przy drodze krajowej nr 10.
- Zastałem obraz jak po wojnie - dodaje Zenon Sztankowski, rolnik z Kawęczyna. - Nie dość, że pole z zasianą tam pszenicą zostało poryte, gdy przejeżdżał po nim ciężki sprzęt, to jeszcze wykopano tu wielkie dziury. Dlaczego nikt mnie o tym nie poinformował? Trzeba było przecież zapytać mnie o zgodę.
Rolnik najpierw próbował na własną rękę dochodzić swoich praw. Niestety, bezskutecznie. Zwrócił się więc o pomoc do "Gazety Pomorskiej".
Robotnicy naruszyli prywatność
Co na to firma Erplast? - Do takiej sytuacji nie miało prawa dojść - przyznaje Paweł Jaworski, zastępca kierownika. - Rolnik powinien zostać uprzedzony o pracach. Zostały one wykonane przez mojego podwładnego nawet bez mojej wiedzy. Postaramy się jednak ten problem rozwiązać ugodowo.
Do tej pory Sztankowski przez blisko dwa tygodnie był zbywany.
- Obiecywano mi, że dostanę odszkodowanie, przyjechano zobaczyć, jak to wygląda i dalej cisza - tłumaczy rolnik. - Już wykonałem dziesiątki telefonów, później nawet ich nie odbierali. Tak się nie robi. Zaproponowano mi 50 zł odszkodowania. To chyba jakaś kpina.
Rolnik wskazuje teraz nie tylko na konieczność rekultywacji terenu, ale również na poniesione wcześniej koszty zakupu nawozu, oprysku i pszenicy. Zdaniem mieszkańca Kawęczyna zadowalająca byłaby kwota 300 zł zadośćuczynienia za poniesione straty.
Czas na odszkodowanie
- Z tym panem miał się spotkać szef naszej firmy, jednak ze względu na trudną sytuację rodzinną musiał na chwilę na bok odłożyć zawodowe obowiązki - tłumaczy Jaworski. - Na tym polu pojazd zostawił cztery pasy o długości około 50 metrów, a także dziury pod fundamenty, na których pojawią się instalacje drogowe. Nie przypominam sobie propozycji 50 zł odszkodowania. Myślę, że na początku tygodnia uda się wreszcie spotkać naszemu szefowi z rolnikiem i sprawa zostanie pomyślnie załatwiona.
Pan Zenon liczy, że tym razem zostanie poważnie potraktowany. A my wrócimy do tematu i sprawdzimy, czy firma dotrzymała słowa.
Czytaj e-wydanie »