Tuż za komendą policji znajduje się bowiem miniwysypisko, gdzie mieszkańcy wyrzucają wszelkie zbędne przedmioty. Biorąc pod uwagę sąsiedztwo dziwi brak jakiejkolwiek reakcji na problem. Policjanci mający za płotem sterty śmieci nie zareagowali w żaden sposób.
Tak zanieczyszczone miejsce znajduje się w mieście, które otrzymało w 2004 roku zaszczytny tytuł Gminy Przyjaznej Środowisku. Wyróżnienie Rypina w kwestii podejścia do ochrony środowiska powinno nadal zobowiązywać. Pomimo tego że mieszkańcy miasta skarżą się naszej redakcji na stertę śmieci, nikt z nich nie postanowił działać oficjalnie. Każdy obserwuje ją z założonymi rękoma. - Nie otrzymaliśmy dotychczas w tej sprawie żadnej skargi - informuje rypiński rzecznik prasowy st. sierż. Krzysztof Rogoziński. Z pewnością najważniejsza jest dobra wola mieszkańców, jednak przydałaby się tabliczka z ostrzegawczym napisem "Wysypywanie śmieci surowo wzbronione". Składowanie ich w tym miejscu nie wynika z braku legalnego wysypiska, gdyż Rypin je posiada. Ponadto miasto korzysta z Regionalnego Zakładu Utylizacji Odpadów Komunalnych w Puszczy Miejskiej. Zgodnie z Kodeksem Wykroczeń wyrzucanie odpadów w miejscach niedozwolonych podlega karze finansowej. Niestety ze względu na to, że sprawcy dość rzadko bywają pojmani na gorącym uczynku, nikt się nią nie przejmuje. Wiele osób nie zważa na przepisy regulujące obowiązek dbania o czystość. Zamiast fatygować się do punktu, w którym można pozbyć się śmieci, wolą wyrzucić je nielegalnie. Głoszone hasła ochrony środowiska naturalnego nie zdołały zmienić świadomości tych, którzy zanieczyszczają własne otoczenie.
Pozostaje tylko nadzieja, że mieszkańcy wyciągną wnioski i dostrzegą istotę problemu "dzikiego" wysypiska na niezagospodarowanym terenie przy ul. Piłsudskiego.