Ksiądz Andrzej Koss podczas otwarcia orlika życzył miejscowym młodym małżonkom, by uwzględniali w swoich planach liczne potomstwo. - Już wiadomo, że model mała rodzina, a liczna szkoła się nie sprawdza. Lepsze są duże rodziny, a szkoły niewielkie, kameralne - przekonywał proboszcz.
Starosta Piotr Mówiński podkreślał, że cieszy go każdy sukces gmin, bo wszystkie samorządy tworzą wspólną markę: Bory Tucholskie.
Z kolei burmistrz Tadeusz Kowalski zapowiadał, że gmina Tuchola będzie gonić Śliwice. - To u was powstał pierwszy tego typu obiekt, teraz kolejny. Chcemy was wyprzedzić i myślimy o trzecim w przyszłym roku. Ale to zdrowa rywalizacja - mówił.
Odważny krok. Następne Śliwiczki?
Uczniowie szkoły
(fot. fot. Ramona Wieczorek)
Wójtowi Danielowi Kożuchowi gratulowano odwagi w podejmowaniu decyzji. Życzenia były nie bez przyczyny - budowa orlika w niewielkiej miejscowości, z której pochodzi włodarz, do dziś budzi kontrowersje. Lińsk jest jedną z najmniejszych wsi w województwie, które mogą się poszczycić takim obiektem.
Co więcej, samorządowcy już zapowiadają budowę kolejnego - tym razem w Śliwiczkach. Chęć inwestowania zgłosili już marszałkowi.
Mają tu zdolnych
Kożuch życzył sobie i mieszańcom, by kompleks był miejscem spotkań nie tylko uczniów. - Też nieco starszej młodzieży - mówi. - Jestem przekonany, że wyrośnie tu wielu sportowców.
To pewne, bo szkoła w Lińsku już ma w szeregach nagradzanych zawodników. Chociażby Piotra Narlocha, odnoszącego sukcesy w Czwartkach Lekkoatletycznych. - Mamy zdolnych i wysportowanych uczniów. Na pewno teraz warunki do prowadzenia zajęć - zaznacza dyrektorka Gabriela Kozłowska.
I choć wszędzie nauczyciele martwią się niżem demograficznym, ten problem nie dotyczy Lińska. - U nas niżu nie widać - śmieje się Kozłowska.
Uczy się tu 92 dzieci, w tym maluchy z "zerówki".