Działka wielkości 1,3874 ha leży przy ul. Mickiewicza. W zamian za przekazanie aportu w postaci własności działki o wartości 270 tys. zł gmina zwiększy udziały w spółce o kolejne 540 dodatkowych, co stanowi równowartość wnoszonego aportu. Po wniesieniu aportu gmina będzie miała tysiąc udziałów w spółce po 500 zł każdy. Trzeba nadmienić, że gmina jest drugim po powiecie udziałowcem w tej spółce.
Inwestycja planowana na tej działce ma mieć 75 - 100 łóżek, a pieniądze mają pochodzić z Regionalnego Programu Operacyjnego.- Jest potrzeba budowania ZOL, w tej części województwa jest biała plama, jeśli chodzi o te usługi. W tej chwili w szpitalu jest 15 łóżek dla przewlekle chorych, a oddział nie spełnia wymogów. Do przyszłego roku jeszcze może formalnie działać, możemy przedłużyć funkcjonowanie jeszcze o rok, ale dłużej się nie da, a rozbudować nie ma jak - tłumaczył Jarosław Katulski, prezes tucholskiego szpitala. - Jeśli chodzi o działki, dostaliśmy jedenaście propozycji z terenu powiatu. Bardzo zabiegał o tę inwestycję wójt Cekcyna, ale wybraliśmy gminę Tuchola.
Jak opowiada prezes szpitala, jest szansa, że pozyskają 85 proc. dofinansowania, ale te piętnaście procent, to też jest duża kwota. Byłoby niegospodarnością, nie skorzystać z tej oferty. Padały pytania, a co z działką, jak nie będzie dofinansowania? - Zarząd powiatu zobowiązuje się, że aport będzie zwrócony - odpowiedział wicestarosta Zenon Poturalski. - Będziemy jednak robić wszystko, żeby ZOL powstał.
Jedynie radny Andrzej Jerosławski twierdził, że gminy nie stać na rozdawnictwo i mogła tę działkę podzielić i sprzedać lepiej. Stwierdził, że ZOL to też biznes i spółka będzie zarabiać i wybierać co bogatszych pacjentów.
Odparto te argumenty. Radni z oburzeniem mówili, że ludzkiego życia i choroby nie można przeliczać na złotówki, a gmina jest zobowiązana zapewnić starszym i schorowanym ludziom godną starość. - Opowiada pan bzdury, panie Jerosławski. Jest demokracja i zdecyduje większość. Budowa tego zakładu to szansa dla Tucholi, powstaną nowe miejsca pracy, głównie dla kobiet. Przyjmuję interesantów we wtorki i przychodzą także tacy, którzy mówią, że nie ma miejsc właśnie na takim oddziale, a chcą, żeby członkowie rodzin umierali w godnych warunkach - podsumował burmistrz.
Czytaj e-wydanie »