- W Legbądzie jest przystanek rozpoczynający trasę. Czasem trzeba stać godzinę, nawet dwie, bo rozkładu jazdy nie ma - mówi nasza Czytelniczka.
Mieszkańcy pytają w miejscowym sklepie, ale w wakacje rozkład jest inny i ekspedientki też nie orientują się w dokładnych godzinach kursowania autobusów.
Bartosz Jankowski, właściciel firmy Jantur, już we wtorek rozwieszał rozkłady na trasie do Legbąda. - Na bieżąco je uzupełniamy. Mam nadzieję, ze w ciągu jednego dnia nikt nie zdążył go zdjąć, ale dziś o 14.00 jadąc trasą to sprawdzę - mówi.
Firma ma gotowe wydrukowane i zalaminowane rozkłady, które sukcesywnie rozwiesza na poszczególnych trasach. Zgodnie z wcześniejszą obietnicą szefa firmy na każdym jest pieczątka z numerem telefonu do Janturu.
Nie ma jednak siły na dowcipnisiów i wandali, którzy regularnie niszczą albo zdejmują rozkłady. Na przykład ostatnio tabliczka błyskawicznie zniknęła w Teologu. - Staram się podchodzić do tego z dystansem i humorem. Umieszczam prośbę, żeby nie niszczyć, a obok uśmiechnięta buźka - mówi Jankowski.
Często rozkłady zostawia w sklepie, bo to najpewniejsze miejsce. - Tak robię na przykład w Śliwicach, bo tam nie ma szansy, żeby się rozkład uchował. Tam informacja wisi w sklepie lub zakładzie szewskim - dodaje szef Janturu i tłumaczy, że stara się iść na rękę pasażerom. - Uruchomiliśmy dodatkowe kursy szkolne do Lubiewic i Wielkiej Kloni. Poza tym w przeciwieństwie do konkurencji nie podnieśliśmy cen biletów.