W czym tkwi problem? Zgodnie ze znaną prawdą, gdy nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Sprzęt pływający jest, ale trzeba by... utrzymywać pracowników, który mieliby baczenie na wypożyczanie rowerów i kajaków, a to kosztuje sporo!
Temat wraca jak bumerang niemal co roku. Bez powodzenia. Z reguły na posiedzeniach rady miejskiej lub zebraniach wiejskich w Raciążu.
- Myślę, że dojrzeliśmy do tego, by i traktować go jak kręgielnię czy salę gimnastyczną, które niezależnie od tego, czy przynoszą zysk - muszą funkcjonować - ocenił radny Paweł Cieślewicz. - Bardzo chciałbym byśmy uniknęli dyskusji z zawirowaniami pt. - Dlaczego nie ma turystów? Bo nie można wypożyczyć sprzętu. Dlaczego się nie wypożycza sprzętu? Bo nie ma turystów.
Wywołany do odpowiedzi poczuł się burmistrz Tadeusz Kowalski - zaznaczył, jakie są trudności, które nie pozwoliły samorządowi rozwiązać tej kwestii. Podkreślił, że gmina nie jest operatorem turystycznym i nie prowadzi ośrodków turystycznych. Problem jednak jest - no bo wszyscy we wsi o rowerach i kajakach pamiętają. Mogłyby być na jeziorze, a są w hangarze. I nawet - jeżeli nie ma pewności, że chętni się znajdą, - jest zgryz. - Jest fajny sprzęt pływający, ale się z niego nie korzysta - zaczął swoją wypowiedź burmistrz. - Gdy była wypożyczalnia, zainteresowanie było małe lub znikome.
Ostatecznie burmistrz zadeklarował, że w tym sezonie, w najbardziej gorących letnich miesiącach, sprzęt będzie użytkowany. Ma powstać regulamin wypożyczania, a włodarz jest gotów nawet wypożyczać za darmo, za to z depozytem. To w razie czego, gdyby doszło do uszkodzenia. Zamysł jest taki, by zatrudnić kogoś do wypożyczalni w ramach robót interwencyjnych, a jeżeli się nie uda, to na umowę - zlecenie.
Kowalski dodał, że wypoczywających letników w Raciążu nie ma wielu, bo i baza nie jest najlepsza. Jak stwierdził, nie ma tam pokoi do wynajęcia. Nie zgodziła się z tym radna Barbara Grontkowska, mówiąc, że rusza ośrodek po bydgoskich fabrykach mebli. Oferta jest w internecie - właściciel doprowadził domki do dobrego stanu. - Warto coś nad tym jeziorem otworzyć - zaznaczyła radna. - Problemem jest brak wypożyczania sprzętu, ale można by też byłoby ogrodzić kąpielisko dla małych dzieci.
Wydzielenia kąpieliska jednak nie będzie, bo nie ma ratownika. To kolejny problem, z którym mierzy się samorząd. Z trudem pozyskano ratowników nad jezioro Głęboczek.
Dodajmy, sprzęt z hangaru w Stobnie został przekazany sołectwu Stobno.
