Kamizelka asekuracyjna to podstawa bezpieczeństwa na wodzie. Woda to żywioł, z którym nie ma żartów

Przed nami upalny w weekend – temperatura na Kujawach i Pomorzu mierzona w cieniu przekroczy 30 stopni Celsjusza. Na jeziorach i rzekach znów zaroi się od spragnionych ochłody i relaksu ludzi. Jednak przy pięknej aurze, spokojnej wodzie, słabym wietrze, wiele osób zapomina o własnym bezpieczeństwie.

Przykładem może tragedia pod koniec lipca na tzw. na Przeczce na Mazurach, gdzie łączą się jeziora Mikołajskie, Śniardwy i Bełdany. Z pokładu wypożyczonej łodzi motorowej za burtę wypadła ubrana w kamizelkę ratunkową 4-letnia dziewczynka. Na pomoc rzuciła się jej matka, a następnie ojciec, po czym oboje poszli na dno (11 m).

Dziecku nic się nie stało, bo miało na sobie kamizelkę. Sekcja zwłok rodziców wykazała, że jedyną przyczyną śmierci było utonięcie – nie założyli kamizelek.

- Wielu z tych, którzy wypływają na otwartą wodę, czy to wpław czy na sprzęcie pływającym, zapomina o zabraniu kamizelek asekuracyjnych. A przypomnę, że na jednostkach pływających, także na coraz bardziej popularnych pneumatycznych deskach SUP, trzeba je mieć. Prawo nie wymaga ich zakładania, ale trzeba je mieć pod ręką – instruuje Maciej Banachowski, prezes WOPR Województwa Kujawsko-Pomorskiego.

Pływającym na SUP-ach wydaje się, że w razie wpadnięcia do wody uda im się wrócić na pokład, a przynajmniej uczepić deski i bezpiecznie dopłynąć do brzegu. Prawdopodobieństwo, że tak będzie jest tym większe, im bliżej jest brzeg, ale pełne bezpieczeństwo daje dopiero założona i dobrze zapięta kamizelka.

- Samą deskę warto przymocować specjalną smyczą do nogi, aby w razie wpadnięcia do wody nie odpłynęła – instruuje szef ratowników.

Wypożyczalnie sprzętu pływającego obowiązkowo wydają kamizelki asekuracyjne dla dorosłych i ratunkowe dla dzieci, zalecając przy okazji (o czym można też przeczytać w regulaminach wypożyczalni) ich założenie.

W regulaminach zawarta jest także informacja o tym, że sprzętu nie wypożycza się osobom, których stan wskazuje na spożycie alkoholu. Rodzice lub pełnoletni opiekunowie zabierają na pokład małoletnie dzieci na własną odpowiedzialność.

Trzeba sobie zdać sprawę, iż każdy kajak, rower wodny, łódka wędkarska czy deska SUP są w rozumieniu prawa... statkami.

Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z 2010 roku w sprawie wymagań technicznych i wyposażenia statków żeglugi śródlądowej i upoważniania podmiotów do wykonywania przeglądów technicznych statków mówi o tym, że statek powinien być wyposażony w pasy wypornościowe lub kamizelki ratunkowe w liczbie odpowiadającej liczbie osób znajdujących się na statku oraz w koła ratunkowe. Te spełniają wymagania bezpieczeństwa, jeżeli posiadają ważne atesty.

Rozporządzenie wymienia też wiele innych środków jakie muszą znajdować się na wyposażeniu statków, jak gaśnice, urządzenia łączności i sygnałowe, dokumenty, ale nie dotyczy to (o czym rozporządzenie wspomina) jednostek pływających używanych w sporcie i rekreacji.

W wakacje, w ramach ogólnopolskiej akcja „Kręci mnie bezpieczeństwo nad wodą”, policja często patroluje popularne wśród mieszkańców naszego regionu akweny i sprawdza obowiązkowe wyposażenie jednostek pływających. Policję wspierają w tej akcji inne służby, w tym straż pożarna i WOPR.

Za brak kapoka na pokładzie grozi mandat do 500 złotych. Mundurowi zalecają też założenie go na siebie (nawet w upalny dzień).

Pływacy nie muszą wyposażać się w żadne środki asekuracyjne, choć akurat oni są najbardziej narażeni na utonięcie. Przepisy ich do tego nie obligują.

- Zalecam im jednak zakładanie kamizelek asekuracyjnych albo wyposażenie się w holowaną na szelkach bojkę pływacką, asekuracyjną. W razie osłabnięcia można się jej schwycić i odpocząć. Jej jaskrawy kolor sprawia, że bojka jest widoczna z daleka przez sterników łodzi motorowych – wyjaśnia na koniec Maciej Banachowski.