Iwona Knakowska, właścicielka Zajazdu Fojutowo, mówi, że część rodzin z Ukrainy przyjechała, bo pracowali tu ich bliscy, a reszta na zasadzie poczty pantoflowej. - Przyjęliśmy ich we własnym zakresie - podkreśla Knakowska. - Teraz zgłoszeni jesteśmy jako obiekt publiczny, ale pierwsze osoby mieliśmy już pod koniec lutego, kiedy jeszcze nic na ten temat się nie mówiło.
Jest dużo wielodzietnych rodzin w opcji mama - dzieci. Nawet siódemka dzieci, spośród których jedno ma swoje dziecko. Jest tylko jeden mężczyzna. Najmłodsze dziecko ma miesiąc, jedna kobieta jest w ciąży.
Dzieci są dowożone gimbusem do Szkoły Podstawowej w Legbądzie, do oddziału przygotowawczego.
Jak spędzają czas kobiety?
- Zatrudnimy te panie, które będą chciały pracować - odpowiada Iwona Knakowska. - Chcemy im pomóc, by z jakimiś pieniążkami mogły wrócić do siebie. Choć teraz jeszcze jest przed sezonem i tej pracy nie mamy zbyt wiele. Sezon turystyczny ruszy bardziej w maju, mamy jeszcze miesiąc. Ale są jakieś dodatkowe prace.
Pytamy, czy właściciele obiektu dostali obiecywane pieniądze z państwa na pokrycie kosztów pobytu gości. - Nie, jeszcze nie.
Teraz w Zajeździe Fojutowo skupiają się na załatwieniu formalności. Wszystko to, czego potrzebują goście. Pesele już są, dziś w Zajeździe Fojutowo były panie z ZUS-u, wczoraj z opieki społecznej. Dużo dokumentów, by panie dostały świadczenia rodzinne.
Gdy dzieci wracają ze szkoły, mogą korzystać z placów zabaw, a także - jak słyszymy chodzić na basen. Z wyjątkiem weekendów, bo wtedy z pływalni - która, co ważne, nie jest duża - korzystają klienci Zajazdu Fojutowo. Uchodźcy są z różnych regionów - np. obwodu żytomierskiego, Charkowa czy innych miejscowości. - Część na pewno będzie wracała, taką wyrażają chęć, a część na nowo chce w Polsce się usamodzielnić - mówi Iwona Knakowska. - Pytanie, czy będą mieli do czego wracać.
W każdym razie Knakowscy chcą im zagwarantować pracę, choć ponoszą pewne ryzyko, gdyby ktoś, kto miałby pracować np. trzy miesiące, szybciej zdecydował się wyjechać. - To trochę niepewni pracownicy, ale powiedziałam paniom, że w każdym momencie, jak będą chciały wyjechać do Ukrainy, to w każdym momencie mogą wrócić do swojego normalnego życia - mówi pani Iwona.
Dodajmy, nowi uczniowie z Legbąda zostali świetnie w szkole przyjęci.
- Rodzice uczniów, nauczyciele, pracownicy naszej szkoły i sami uczniowie kupili przybory szkolne, plecaki. W zasadzie wszystko to, co jest niezbędne. Cieszymy się z tego i bardzo dziękujemy - podkreśla Barbara Drewczyńska, dyrektor szkoły w Legbądzie.
Członkowie sekcji piłki siatkowej MLKS „Tucholanki” zorganizowali Charytatywny Turniej Minisiatkówki. Rozgrywki miały jeden cel – pomóc najmłodszym uchodźcom wojennym z Ukrainy. - O naszej inicjatywie dowiedział się między innymi właściciel firmy eszyby.pl z Tucholi, który sam się do nas zgłosił i zapytał, jakie są potrzeby. A potem kupił koszulki, spodenki i buty sportowe dla każdego dziecka - opowiada ze wzruszeniem trener siatkarek Dariusz Karnowski.
Za zebrane podczas turnieju pieniądze kupiono też bidony. W organizacji turnieju pomogła również firma „Solo” Tomasza Koczyńskiego, która ufundowała nagrody.
