https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gołąbek (nie)pokoju

Andrzej Bartniak
Czy gołębie są uciążliwe dla mieszkających  przy ul. Mały Rynek 1? Zdania lokatorów są  różne. Większość chce, aby ptaki zostały.
Czy gołębie są uciążliwe dla mieszkających przy ul. Mały Rynek 1? Zdania lokatorów są różne. Większość chce, aby ptaki zostały. Andrzej Bartniak
-To mój cały świat. Nie wyobrażam sobie bez nich życia - tak o swoich gołębiach, które hoduje od 50 lat, mówi Zenon Łuczkowski. Niedawno otrzymał nakaz likwidacji gołębnika. Domagają się tego sąsiedzi.

     Mały Rynek w Świeciu. Jedna z najstarszych kamienic w mieści. Na znajdującym się wewnątrz podwórku, typowym dla tego typu zabudowy, stoi niewielki, drewniany gołębnik. Wcześniej ptaki zajmowały małe pomieszczenie na strychu budynku. Zenon Łuczkowski zajmuje się nimi od momentu, gdy zamieszkał w kamienicy. Było to pół wieku temu. - To jedyna moja radość - mówi schorowany mężczyzna. - To dla nich codziennie rano wstaję żeby je nakarmić, napoić i posprzątać podwórko. Nie wyobrażam sobie bez nich życia.
     _Dlatego pismo, jakie otrzymał na początku kwietnia z Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej, było dla niego szokiem. To nakaz likwidacji hodowli. Termin ustalono do 30 maja. Wnioskowały o to trzy spośród ośmiu rodzin mieszkających w domu. Podobno ptaki są dla nich uciążliwe.
     Jednym z tych, którzy podpisali się pod skargą, jest Janusz Bona. - _To nie do zniesienia
- przekonuje. - Nie mogę otworzyć okien bo ptaki podrywając się do lotu robią taki kurz, że w domu zaraz pełno jest piachu i piór. Ale to nie wszystko. Mam już dość odchodów i tego, że niszczą mi rośliny, które posadziłem pod oknami.
     Oburzenie Janusza Bony podzielają jeszcze dwie rodziny. Chociaż już w mniejszym stopniu. Pozostałych pięć uważa, że to nieprawda. I pismo, jakie trafiło do ZGM, jest przede wszystkim efektem sąsiedzkich waśni. Bo mieszkańcy domu nie darzą się szczególną sympatią.
     Jedną z tych, która stanęła w obronie pasji pana Zenona jest Elżbieta Mazurek-Manikowska.
     - Proszę zobaczyć jak wygląda podwórko - wskazuje niewielki, wybrukowany plac. - Czyściutko. Zawsze tak tu wygląda. To wyłącznie zasługa pana Zenona, który prawie codziennie zamiata. Przyzwyczailiśmy się do tych ptaków i bez nich byłoby jakoś pusto. Poza tym gołębi nie można, jak królików czy kota przenieść w inne miejsce. Należałoby je zabić. A tego nasz sąsiad by nie zniósł.
     _W minioną środę na biuro kierownika ZGM trafiła prośba o anulowanie wcześniejszej decyzji w sprawie likwidacji hodowli. Podpisało je pięć rodzin.
     
- W tej sytuacji trzeba się odwołać do świętego prawa demokracji _- stwierdza Paweł Bednarski, kierownik ZGM. - Skoro cztery rodziny, bo Zenona Łuczkowskiego, jako zainteresowanego nie liczę, trzeba przychylić się do racji większości.
     To pierwszy przypadek tego typu w gminie, może nawet w województwie. Kierownik przyznaje, że miałaby nie lada kłopot, gdyby okazało się, że gołębnik trzeba usunąć. Trudno byłoby to wyegzekwować od 75-letniego mężczyzny. Nawet po rozebraniu samej konstrukcji pozostałby problem ptaków. Nikt, poza samym właścicielem, nie miałby prawa ich zabić. A do tego pan Zenon z pewnością nie przyłożyłby ręki.
     

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska