17-latek rozpoczął przygodę z harcerstwem w gimnazjum, 4 lata temu.
Wcześniej wolał kółko matematyczne. - Namówili mnie koledzy z klasy - przyznaje. W rodzinie harcerskich wzorców nie brakowało. Tato był harcmistrzem i prowadził swoją drużynę.
Jak zostałem Dżemisiem
Dziś nastolatek prócz nauki w "Wazównie" i spotkań z kolegami opiekuje się grupą 17 dzieciaków. Pamięta zarazem wyraźnie, jak by to było wczoraj, swój pierwszy biwak i harcerski chrzest.
- Wysmarowali nas wszystkich - keczupem, musztardą, pokrzywami, pomidorami - wspomina ze śmiechem. - Trzeba było przeprawić się przez bagno, przeturlać po szyszkach i pokrzywach i doczołgać się do jeziora. Wtedy wzywaliśmy wspólnie Neptuna, który przypłynął i nakarmił nas jakąś okropną potrawą. Dostałem imię Dżemiś.
Co dalej? Przez trzy lata był szeregowym. - To też duża frajda - mówi Tomek. - Przychodzi się na zbiórkę i wszystko czeka gotowe. I nigdy nie wiedzieliśmy wcześniej, co dokładnie się wydarzy. Harcerstwo to wielka przygoda. Jednak nie tylko, zarazem to zdobywanie cennych nowych umiejętności.
Po harcerskich szczeblach
W 2009 roku Tomek objął funkcję zastępowego, przewodzi grupie kilku swoich rówieśników. Obmyśla dla nich i siebie próby na stopnie, pomaga organizować wyjazdy. Są wypady do lasu, wspólne śpiewanie, ogniska.
Awanse w harcerskiej strukturze wiążą się ze zdobywaniem sprawności. Nocnym marszem z Chełmonia do Kowalewa Pomorskiego zasłużył na "Łazika". Ma też mistrzowską sprawność "Ratownika ZHP".
- Przez cztery dni szkolili nas wykwalifikowani instruktorzy, po przygotowaniu teoretycznym musieliśmy właściwie zareagować na symulowany wypadek - opowiada. - Ja miałem sytuacje padaczki.
Prócz kursu instruktorskiego Tomek jako jedyny w mieście skończył kurs metodyki zuchowej.
- Podczas szkoleń często wcielaliśmy się w dzieci, żeby lepiej poznać całą sytuacje wspólnej zabawy i pracy - zdradza licealista. - I dostaliśmy wiele cennych rad, np. żeby przerywać zabawę, kiedy jest najfajniejsza. Bo jak dzieciaki nie zdążą się znudzić, to będą chciały przyjść znów.
Zapraszamy
Gromada 3-klasistów ze szkoły podstawowej przy Żeromskiego przychodzi na zbiórki Tomka od stycznia. Mieli nawet biwak w Dębowej Łące, gdzie na kilka dni stworzyli zuchowy szpital.
- W tym roku nie przyjmujemy nowych zuchów, bo nie poradziłbym sobie z większą grupą - mówi Tomek. - Ale starszych uczniów zachęcam do harcerstwa. Mam nadzieję, że moje zuchy trafią tam już za rok, a ja wtedy poznam nowych podopiecznych.
Akcja promująca harcerstwo prowadzona będzie w golubsko-dobrzyńskich szkołach w najbliższych dniach.
Więcej informacji na temat miejscowej drużyny ZHP szukaj na stronie:
www.44.golub-dobrzyn.org