O górze śmieci - worków i puszek, pewnie z resztkami łatwopalnych substancji - informację dostała 24 sierpnia i ponownie 30 sierpnia straż miejska. Wiadomość miała dotrzeć do wydziału komunalnego. Ale gdy zapytaliśmy w piątek dyrektora Jarosława Rekowskiego, czy wie o tym, że sterta śmieci leży za działkami na os. 700-lecia, ten odpowiedział, że pierwsze słyszy. - Wyślę tam pracowników interwencyjnych - obiecał. - Sprawdzimy, co się tam dzieje.
Jak dodał, to nie jest odosobniony przypadek. - Z reguły przyczyna leży bardzo blisko - twierdzi. - Wielokrotnie zdarzało się nam natrafiać na gałęzie, worki, komunalne odpady właśnie tam, a tuż obok są działki... Szkoda, że działkowicze dbają o porządek jedynie w swoich ogródkach.
A już się wydawało, że nowa ustawa śmieciowa załatwiła wszystkie problemy i że ubędzie brudasów. Tymczasem nadal nie brak ludzi, którzy bezkarnie zaśmiecają publiczną przestrzeń i nie ponoszą za to konsekwencji. Ba, niczego się nie uczą, skoro co chwilę jest recydywa.
Czytaj e-wydanie »