Za chwilę zima, a więc infekcja goni infekcję. Pierwsze, co robimy w takiej sytuacji, to zaopatrujemy się w leki przeciwgorączkowe.
To jest działanie wynikające w dużej mierze z niewiedzy, ale również powodowane naciskiem reklamy. Gorączkę traktuje się w tych reklamach jak chorobę. Jeśli tylko wystąpi, trzeba natychmiast ją zwalczyć. Pokutuje też historyczne podejście do gorączki, w którym pełniła ona rolę diagnostyczną. Nie wnikano w przyczynę, a skupiano się na wyeliminowaniu gorączki. W świetle badań naukowych, wiemy już że gorączka ma w wielu sprawach oddziaływanie korzystne dla organizmu.
Nie zwalczać? Nawet gdy jest wysoka?
Jeśli temperatura jest bardzo wysoka, należy schłodzić pacjenta. Można użyć do tego leków aspirynopodobnych, aby obniżyć temperaturę, ale nie eliminować jej całkiem. Można też użyć tradycyjnych metod – przyda się schłodzony ręcznik położony na klatce piersiowej lub czole. Chodzi o ochronę centralnego układu nerwowego, który jest najbardziej wrażliwy na wysoką temperaturę. Mówimy jednak o temperaturze rzędu 39-40 stopni. Pozostałe tkanki zniosą bez szkody nawet temperaturę 42 stopni. W przypadku centralnego układu nerwowego może dojść do uszkodzenia. Chodzi przede wszystkim o dzieci w wieku do 3-5 lat, u których zdarzają się konwulsje gorączkowe. Jest to jednak zjawisko bardzo rzadkie i w pewnej mierze dziedziczone po linii kobiety. Bardzo wysoka temperatura może trwale uszkodzić mózg, ale powtarzam, są to bardzo rzadkie sytuacje.
Czyli zwykłą gorączkę zostawiamy w spokoju.
Owszem, ale wybijmy sobie z głowy pracę, czy chodzenie po sklepach z gorączką. Jeśli „przeziębimy” gorączkę, często zaczyna rozwijać się zapalenie stawów, oskrzeli, płuc a nawet mięśnia sercowego. A to już problemy, które mogą doprowadzić do śmierci.
Niektórzy przechodzą infekcje bez gorączki.
I jest takich osób coraz więcej. Biolodzy-ewolucjoniści twierdzą, że w naszej cywilizacji zbyt powszechnie aplikowane są środki przeciwgorączkowe. Używamy ich zbyt często, jako “lek ów pierwszego kontaktu”. Według ich stanowiska, ponieważ gorączka jest pod względem energetycznym procesem bardzo kosztownym dla organizmu, natura ją eliminuje. Skoro jest niepotrzebna, nie będzie się ujawniała. Próbujemy ocenie wyłapać, które mechanizmy powodujące gorączkę sa wyciszane przez organizm. To są ważne ustalenia, bo dotyczą coraz większego procenta populacji. I coraz większa część ludzi ma problem, bo brak gorączki znamionuje, że w organizmie dzieje się coś złego.
Na jakie złe informacje muszą przygotować się ludzie nie gorączkujący?
Z badań prowadzonych na wielu uczelniach wynika jednoznacznie, że zanikaniu gorączki towarzyszy wzrost zapadalności na nowotwory. Jest mechanizm, który sprawia, że gorączka na lata odsuwa ryzyko rozwoju nowotworu. Reakcja gorączkowa wywoływana jest przez hormony immunologiczne. Stężenie tych hormonów mocno wzrasta podczas choroby. Te hormony wpływają na tworzenie komórek immunologicznych wyspecjalizowanych w w rozpoznawaniu obcych mikroorganizmów. Te komórki mogą przetrwać kilka lat niszcząc potencjalne komórki nowotworowe. Niestety, ciągle za mało jest w Polsce naukowców, którzy zajmują się tym tematem.
Doprecyzujmy. Człowiek, który nie gorączkuje, może z większym prawdopodobieństwem spodziewać się choroby nowotworowej?
Tak, to ryzyko jest większe. Osoba, która jest obarczona genetycznie (czyli wśród dziadków i rodziców występowały nowotwory), nie jest automatycznie skazana na chorobę nowotworową. Muszą wystąpić odpowiednie warunki do wystąpienia nowotworu. I właśnie jednym z tych warunków jest brak gorączki.
Więc najlepiej gorączkę wywołać sztucznie? Dobrych rad nie brakuje w internecie. Niektórzy proponują dodać do posiłku któryś z czynników powodujących gorączkę.
Oczywiście, gorączkę można wywołać sztucznie. Korzysta z tego narzędzia. immunoterapia. Ale domowych metod radziłbym unikać. Powodowanie zatrucia pokarmowego sprawia, że wywołamy gorączkę, ale jednocześnie uderzamy w wątrobę, Znacznie lepszym pomysłem jest zwykłe szczepienie (np. przeciw grypie), które również powoduje zwykle wystąpienie gorączki.
