https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gorzki los Tuczna

DARIUSZ NAWROCKI
Pani Gosia ma okno z widokiem na cukrownię. Z optymizmem patrzy w przyszłość. - Będzie dobrze. Tuczno da sobie radę - mówi.
Pani Gosia ma okno z widokiem na cukrownię. Z optymizmem patrzy w przyszłość. - Będzie dobrze. Tuczno da sobie radę - mówi. Fot. dariusz nawrocki
Mieli trzy minuty do pracy i dwa tysiące "z hakiem" na rękę. Pozostały im tylko wspomnienia i okna z widokiem na byłą cukrownię.

Z okna mieszkania pani Gosi rozpościera się wspaniały widok na zakład. - Człowiek nie musiał budzika nastawiać. Za kwadrans siódma wył buczek w cukrowni, taki sygnał rozpoczęcia pracy. Gdy byłam dzieckiem ten sam buczek o piętnastej był dla nas sygnałem, że trzeba wracać do domu, bo zaraz będzie obiad - wspomina z rozrzewnieniem w głosie pani Gosia.

Wszystko przez politykę. Jeszcze dziesięć lat temu trudno było sobie wyobrazić Tuczno, dużą wieś pod Złotnikami Kujawskimi, bez fabryki cukru. Cała wieś była zależna od cukrowni. W ostatnim okresie pracowało tu 160 osób. A w czasie kampanii do pracy szli niemal wszyscy mieszkańcy Tuczna. - Kobiety we wsi głównie zajmowały się wychowywaniem dzieci. W czasie kampanii i one szły do pracy. Nie dość, że dla rodziny był to spory zastrzyk finansowy, to na dodatek bywało, że mogły sobie wypracować zasiłek dla bezrobotnych - wspomina jedna z pań.

Dwa lata temu cukrownię zamknięto. Przeżyła dwie wojny światowe. W PRL-u radziła sobie świetnie. Mieszkańcy mówią, że i w kapitalizmie dałaby sobie radę, gdyby nie polityka. - Cukrownia była dobra i tania. Nie mieliśmy jednak siły przebicia u posłów i senatorów. Przegraliśmy - wyznaje ze smutkiem w głosie mieszkaniec, który miał to szczęście, że gdy zamykali cukrownię mógł przejść na emeryturę. Dwudziestu jego kolegów znalazło pracę w paczkarni. Część przeszła na rentę lub zasiłek przedemerytalny. Pozostali żyli nadzieją, że w miejsce cukrowni powstanie jakiś inny zakład. Podobno zainteresowanie wykazywał alkoholowy potentat - "Sobieski". Mowa była również o produkcji biogazu. Na gadaniu się skończyło.

Ludzie zaczęli zamieniać cukrownicze odprawy na samochody, komórki, lodówki i pralki. - Co to jest 50 tysięcy złotych? Raz, dwa i nie ma - wspomina były cukrownik. Ludzie tułali się po okolicy w poszukiwaniu pracy. Jakieś etaty połapali. Żyje się im jednak gorzej niż przed laty. O cukrowniczej pensji mogą jedynie pomarzyć. A do tego jeszcze dochodzą kosztowne dojazdy do Inowrocławia, Pakości lub Bydgoszczy.

Tuczno umiera? - Stopa życiowa we wsi katastrofalnie się obniżyła. Ludziom żyje się ciężko - mówi wójt gminy Złotniki Kujawskie Henryk Styrna. Budżet gminy wkrótce też odczuje brak największego zakładu w gminie. Dotąd rocznie Krajowa Spółka Cukrowa zasilała konto Złotnik Kujawskich ponad 700 tys. zł podatku. Teraz spółka dzieli swój majątek w Tucznie. W przyszłości go sprzeda. Olbrzymia firma podzieli się na kilkadziesiąt mniejszych.

- Wpływy do budżetu mogą zmaleć nawet do 50 tysięcy złotych rocznie - żali się wójt. Zapewnia, że w sprawie cukrowni robił co mógł, pukał do wszystkich drzwi, prosił i zabiegał u polityków. Przegrał. Nie udało mu się nawet przekonać marszałka województwa, by mieszkańcom Tuczna jakoś zrekompensować utratę cukrowni. Nie dostał unijnej dotacji na budowę sali gimnastycznej i modernizację drogi w Tucznie. - Jest mi z tego powodu bardzo przykro. Zostaliśmy sami z tym problemem. Nikt nam nie chce pomóc - wyznaje wójt.

A to jeszcze nie koniec dramatu. Od cukrowni uzależniona jest pięćsetosobowa spółdzielnia mieszkaniowa. Teraz kotłownia zakładu ogrzewa całe osiedle. Potrwa to jeszcze góra dwa lata. - Musimy zainstalować ogrzewanie gazowe. To koszt 5 tysięcy złotych na mieszkanie. Kto to udźwignie? Skąd ci ludzie wezmą pieniądze? - martwi się Halina Wojnowska, prezes spółdzielni.

- Tuczno chyli się ku upadkowi. Trzymało się właściwie tylko dzięki cukrowni - mówi emeryt. - Ludzie wegetują - dodaje pani prezes spółdzielni. - Nie ma widoków na przyszłość - wyznaje wójt. I tylko pani Gosia tryska optymizmem. - Będzie dobrze. Tuczno da sobie radę. Musimy tylko pozytywnie myśleć - zachęca. Starsi tłumaczą, że jest młoda, więc łatwiej jej marzyć. Oni nie mają złudzeń, Tuczno umiera.

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

~gość~
W dniu 06.03.2008 o 21:37, cukrownik napisał:

jaki wójt taki upadek. Udawał,że interesuje się Tucznem -interesuje się tylko własnymi podwyżkami..


Z ogromnym żalem przeczytałam artykuł o upadku Cukrowni... Mój Dziadek był jej dyrektorem we wspomnianym okresie PRL-u, a ja co roku spędzałam wakacje w Tucznie i jest to dla mnie najcudowniejsze miejsce dzieciństwa i wczesnej młodości.
Mam nadzieję, że mieszkańcy Tuczna znajdą jakieś wyjście i drogę życiową w tej smutnej sytuacji. Wszystkich pozdrawiam
c
cukrownik
jaki wójt taki upadek. Udawał,że interesuje się Tucznem -interesuje się tylko własnymi podwyżkami..
r
rykoszet
W dniu 26.02.2008 o 20:28, Prawdziwy napisał:

Prawda jest taka, że teraz okazuje się kto zasługiwał na pracę i płacę. Prawda jest również taka, że ludzie mieli za dobrze i jak to było w pewnym filmie "w du... się poprzewracało". 5 metrów co pracy, płaca o jakiej inni mogli pomarzyć a nie musieli się zupełnie wysilać... zupełnie!! Zero wysiłku i życie ponad stan, ba tylko pozazdrościć.Do tego odprawy na pożegnanie w kwotach, o których zwykły szary człowiek może pomarzyć.Ci co cokolwiek potrafili, mieli trochę oleju w głowie dadzą sobie radę, pewnie odpowiednio zainwestowali swoje odprawy a i nie straszne będzie im dojeżdżać do jakiegoś miasta.A reszta będzie biadoliła jak to jest źle i w ogóle.Co do Pana wójta... jakoś nigdy nie pamiętał Pan, że większość dochodów budżetu dostarcza zakład znajdujący się w Tucznie!! Jeśli coś miało być zrobione w Tucznie to zawsze były wielkie opory, wielkie problemy. Za to za pieniądze przekazywane przez cukrownię kwitły Złotniki Kujawskie!! Wystarczy porównać stan dróg osiedlowych w obu miejscowościach. O innych kwestiach nie ma sensu wspominać.



Jest sens, jest!

Cukrownik z 30 letnim stażem zarzuca red. Nawrockiemu „artykuł na okrągło”.
A co redaktor miał napisać?
Może warto spojrzeć na to, co napisano w „Pomorskiej” o kujawsko – pałuckich cukrowniach dotąd? O Żninie, o Janikowie itp. Wszystko co dotąd działo się z cukrowniami było na zasadzie „dobrze, że to nie my” albo „nas to nie dotyczy”. Prawda jest taka, że cukrownictwem rządzi wschodniopolskie lobby burackie z byłego ZSL, a obecnie PSL.
Proszę popatrzeć i porównać, ile zakładów przetwarzających płody rolne było w zachodniej a ile we wschodniej Polsce. Ile z nich zlikwidowano u nas, a ile tam na tamtym zadupiu.
I nie mam tutaj na myśli cukrowni, ale również krochmalnie, młyny, zakłady włókiennicze. No i gdzie były największe tradycje i doświadczenie? Tam???
Kiedy za zlikwidowanie szkół średnich w Inowrocławiu i Kruszwicy wzięło się nasze zielone starostwo, napisałem w komentarzach czytelników o tym jak powinien zachować się w sytuacji likwidacji Tuczna, zielony wójt z tej gminy.
No i co?
Nadal jest członkiem PSL i wiernym żołnierzem posła Kłopotka. A gdzie honor i dobro gminy? Nie ma!!!
Na problem cukrowni w Tucznie, czy 20 lat temu, roszarni w Pakości powinno się patrzeć nie tylko przez pryzmat pracowników z tych zakładów, ale również, a może bardziej, przez pryzmat plantatorów buraków cukrowych, czy lnu.
Żeby produkować wysokiej klasy surowiec, potrzebne było doświadczenie wielu chłopskich pokoleń, bo pielęgnacja takich roślin jak len, czy burak cukrowy do łatwych nie należała.
Zostało zmarnowane wielkie doświadczenie i dochody rolniczych rodzin.
Pracownicy cukrowni i roszarni, dostali odprawy. Jakie dostali takie dostali.
Rolnicy – plantatorzy zostali pozostawieni sami sobie, nikt im nie powiedział nawet dziękuję.
Niestety utrzymywani w ciemnocie chłopi, nadal w kolejnych wyborach, będą głosowali na PSL i kłopotkowych i to jest ten najbardziej tragiczny wymiar tego, co się działo i dzieje w związku z cukrowniami i nie tylko . . .
Jak długo nie zdadzą sobie sprawy, że zostali przez „zielonych” wydmuchani, tak długo będzie w Tucznie gorzej i gorzej.
I nie jest to wcale wina UE.
P
Prawdziwy
Prawda jest taka, że teraz okazuje się kto zasługiwał na pracę i płacę.
Prawda jest również taka, że ludzie mieli za dobrze i jak to było w pewnym filmie "w du... się poprzewracało". 5 metrów co pracy, płaca o jakiej inni mogli pomarzyć a nie musieli się zupełnie wysilać... zupełnie!! Zero wysiłku i życie ponad stan, ba tylko pozazdrościć.
Do tego odprawy na pożegnanie w kwotach, o których zwykły szary człowiek może pomarzyć.

Ci co cokolwiek potrafili, mieli trochę oleju w głowie dadzą sobie radę, pewnie odpowiednio zainwestowali swoje odprawy a i nie straszne będzie im dojeżdżać do jakiegoś miasta.
A reszta będzie biadoliła jak to jest źle i w ogóle.

Co do Pana wójta... jakoś nigdy nie pamiętał Pan, że większość dochodów budżetu dostarcza zakład znajdujący się w Tucznie!! Jeśli coś miało być zrobione w Tucznie to zawsze były wielkie opory, wielkie problemy.
Za to za pieniądze przekazywane przez cukrownię kwitły Złotniki Kujawskie!!
Wystarczy porównać stan dróg osiedlowych w obu miejscowościach.
O innych kwestiach nie ma sensu wspominać.
f
fan PGR
W dniu 25.02.2008 o 17:25, limas napisał:

Było zatrzymać odprawy na kotłownię a nie wydawać na p.......!Nie jesteście sami z tym problemem. PGR-y zlikwidowano bez odpraw.



PGR same się zlikwidowały, gdyż w wiekszości zostały wczesniej zdewastowane i rozkradzione. Cukrownie, niestety padły ofiarą polityki UE. Zresztą jaka walka o swoje miejsca pracy taka odprawa.
l
limas
Było zatrzymać odprawy na kotłownię a nie wydawać na p.......!
Nie jesteście sami z tym problemem. PGR-y zlikwidowano bez odpraw.
p
ponad 30 lat w cukrowni
Szanowny Panie Redaktorze !

Czytając tytuł " Gorzki los Tuczna " miałem nadzieję, że w końcu będzie rzetelnie opisany los cukrowni i mieszkańców Tuczna,zwłaszcza tych którzy w niej pracowali i byli z nią związani od pokoleń. Po przeczytaniu stwierdzam,że jest to kolejny artykuł napisany " na okrągło ", nie wnoszący nic nowego. Można nawet odnieść wrażenie,że jest to reklama dla pana wójta i pani Gosi,która prawdę mówiąc nigdy nie była pracownikiem etatowym cukrowni lecz tylko przez kika lat pracownikiem sezonowym.
Żałować należy że w artykule nie ma wypowiedzi pracowników,którzy odbyli dziesiątki spotkań z politykami różnych opcji i na różnym szczeblu w celu ratowania cukrowni lub uruchomienia produkcji alternatywnej. Wątpię jednak czy miałby Pan odwagę napisać np. o fałszywych obietnicach
Zarządu KSC S.A. w Toruniu w stosunku do byłej załogi cukrowni na które posiadam wiele dowodów pisanych.

Panie Redaktorze, wielkość dziennikarza wynika między innymi z jego rzetelności.

Oceniając Pana w/w artykuł uważam, że temat został " spalony " i szkoda było dla niego miejsca na pierwszej stronie " Gazety Pomorskiej ".

Z poważaniem

były cukrownik z ponad 30-letnim stażem pracy w cukrownictwie.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska