Mieszkańcy Ciechocinka wiedzą, ale goście z miasta mijający dom przy ul. Bema, przed którym oczy cieszą ukwiecone dwa miniaturowe ogródki, a obok rosną wiśniowe drzewa, mogą nie domyślać się, że jest to gospodarstwo rolne z niewielką chlewnią.
- Dbamy o porządek. Przy domu pod naszymi oknami jest chodnik . Ludzie tędy chodzą. Staramy się, żeby nie było „wiejskich” zapachów, bo to jednak miasto uzdrowiskowe - podkreśla Dariusz Kamiński gospodarujący z żoną Ewą na niewielkiej ojcowiźnie. Pamięta, jak jego tata wyprowadzał krowy na łąkę, na której wyrosło osiedle mieszkaniowe i jak wozak zabierał z domu mleko do zlewni, która znajdowała się tam, gdzie dziś stoi Biedronka. A i gospodarstw przy ul. Bema było więcej. Zostały dwa. Do niedawna nie było po drugiej stronie ulicy przychodni zdrowia i apteki, obok których rośnie kolejny budynek. Miasto rozbudowuje się, a w gospodarstwie Kamińskich ziemię uprawia już trzecie pokolenie gospodarzy. Być może będzie czwarte.
- Mamy dwie córki. Obie lubią pomagać w gospodarstwie, zwłaszcza starsza, która chodzi do technikum geodezyjnego - zdradza Ewa Kamińska. Sama też to lubi. Dla gospodarstwa porzuciła pracę w handlu. - Tylko do Koła Gospodyń Wiejskich nie należę, bo tu takiego nie ma - śmieje się. - Kiedyś było. Moja mama do niego należała - dorzuca gospodarz.
Zobacz też: Stawki dopłat do materiału siewnego 2017 mają być wyższe. Ile wyniosą?
Gospodarstwo Kamińskich nie jest duże, raptem cztery hektary. Wystarczają, by wykarmić dwie maciory i potomstwo od nich. - Kiedyś było więcej ziemi, ale gdy tata tu gospodarował, zabrano dwa hektary pod stację transformatorową . Teraz nasze pola sięgają do rowu melioracyjnego, za którym jest już gmina Raciążek - tłumaczy Dariusz Kamiński.
Ziemia nie jest tu najlepsza, IV klasy, ale zboża rosną. - W tym roku były całkiem przyzwoite plony, choć żniwa były „łapane” - mówi, co oznacza, że trzeba było ze zbiorami pszenicy, pszenżyta i jęczmienia tak kombinować, by przechytrzyć kapryśną pogodę. Udało się wszystko zebrać. Ziarno idzie na paszę dla trzody. Rolnik zaopatruje się w komponenty i robi ją sam. - Kokosów z takiego gospodarstwa być nie może, ale rodzinę można utrzymać - przyznaje Dariusz Kamiński.
Na podwórzu stoi ciągnik. Staruszek, ale zadbany. Jak całe obejście Kamińskich. Właściciele niejednej „miastowej” posesji mogliby brać z nich przykład , jak zadbać o otoczenie domu .
Przeczytaj też: Smytry: - Tylko kilka razy agencja skorzystała z prawa odkupu ziemi
Gospodarz nie ukrywa, że potrzebnego w gospodarstwie sprzętu nie brakuje i że sam o niego dba i naprawia, bo to lubi. Kończył przecież technikum mechanizacji rolnictwa. Pokazuje niewielki sad wiśniowy. Raptem 12 drzew, których szpaki jak dotąd nie wypatrzyły. - Nie mieliśmy z nimi problemów - zapewnia. Prowadzi do woliery, by pochwalić się jego ulubieńcami - ozdobnymi gołębiami. Gołębie to hobby też odziedziczone po przodkach.
Jak żyją rolnicy w mieście uzdrowiskowym? - Jak inni mieszkańcy. Pracujemy w gospodarstwie, ale też bywamy na festiwalach, koncertach, piknikach - mówi pani Ewa. - Tu dużo się dzieje. Tylko na dożynki jeździmy poza Ciechocinek.